Dzwonek do drzwi w poniedziałkowy poranek mocno zdziwił Danutę Martyniuk. Było zaledwie kilka minut po godzinie 9. Gości się nie spodziewała. Jakież było jej zdumienie, gdy zobaczyła kuriera, który przyniósł pod drzwi jej willi w Grabówce koło Białegostoku ogromne pudła i zawinięty w folię wózek dziecięcy. Wśród przesyłek znalazło się jeszcze małe pudełeczko.
Przeczytaj więcej: Wojna o klejnot rodowy? Martyniuk chce go odzyskać. Chodzi o TEN pierścionek
Nadawcą przesyłki była Ewelina. Jak dowiedział się „Super Express”, była już synowa Martyniuków odesłała im prezenty, o których publicznie mówiła Martyniukowa pod sądem po sprawie rozwodowej jej jedynaka.
– Wysyłamy jej pieniądze, bo Daniel nie pracuje – mówiła Danuta o Ewelinie. – Kupiłam też wózek za 12 tys. zł. Ewelina nas omotała wszystkich i na początku jej wierzyliśmy. Ale okazała się niezłym ziółkiem. Daniel dał jej mój pierścionek, który ma ponad 100 lat. Ciekawe, czy go zwróci. Chciałabym kiedyś dać go Laurze. Chciała na kasę się załapać. Gówniara zasrana – dokazywała.
Zobacz: Danuta Martyniuk CHAMSKO o byłej synowej. Przywołuje męża
Ewelina poczuła się upokorzona i zdecydowała się odesłać byłym teściom nie tylko wózek, gondolkę, nosidełko i bujak. Oddała też pierścionek i obrączkę ślubną, które kurier przywiózł w małym pudełeczku. Grymas niezadowolenia nie znikał z twarzy Danuty, gdy sprawdzała zawartość paczek i kwitowała przesyłkę.
Tymczasem była synowa Martyniuków chce jak najszybciej zapomnieć o nieudanym małżeństwie. Planuje wrócić do rodowego nazwiska i skupić się na wychowaniu córeczki. – Laura dodaje jej sił. A dziecko może jeździć w zwykłym, tanim wózku. Nie to jest dla niego najważniejsze, tylko miłość, spokój i bezpieczeństwo – komentują znajomi.