Najważniejszą rolę zagrała, gdy inni dawno byli na emeryturze

2025-02-08 5:30

Danuta Szaflarska to legenda polskiego kina - kobieta o ciepłym głosie, silnym charakterze i niezrównanym talencie. Jej życie to nie tylko opowieść o wielkich rolach, ale także o odwadze i wytrwałości. Była świadkiem i uczestniczką najtrudniejszych momentów polskiej historii, a jednocześnie zachowała w sobie niezwykłą radość życia, którą dzieliła się z widzami przez ponad siedem dekad.

Danuta Szaflarska nie od razu postawiła na karierę artystyczną. Jej pierwszym wyborem były studia handlowe, które przerwała, gdy zachorowała na tyfus. Kolejnej szansy już nie przegapiła. Mimo że w czasach jej młodości aktorstwo nie było uważane za poważny zawód, a kobiety często musiały walczyć o swoje miejsce w tej dziedzinie, była uparta i konsekwentna. Wbrew przeciwnościom dostała się do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej w Warszawie, gdzie zaczęła swoją wielką przygodę z aktorstwem.

Danuta Szaflarska: "Różne świństwa się jadło z głodu"

II wojna światowa zmieniła wszystko. Młoda aktorka, która dopiero zaczynała swoją karierę w wileńskim Teatrze na Pohulance, musiała odnaleźć się w brutalnej rzeczywistości okupowanej Polski. Grała w konspiracyjnym teatrze podziemnym, nie mogąc nawet marzyć o oficjalnych scenach. Nie ominął jej głód i cierpienie:

Wszędzie człowiek głodował, bo miał za mało pieniędzy. Ale największy głód panował w powstaniu i tuż po. Zdarzyło się, że znalazłam na ulicy ogryzek, podnosiłam go, umyłam i zjadłam. Wie pani, różne świństwa się jadło z głodu. Na przykład w czasie powstania chłopcy zdobyli wytłoczyny z maku, takie odpadki, które daje się świniom. I to było wspaniałe jedzenie

– wspominała po latach. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, włączyła się w walkę jako łączniczka. Wspomnienia z tego okresu towarzyszyły jej przez całe życie. Widziała śmierć, cierpienie, ludzką rozpacz, ale także niezłomność i solidarność.

W "Zakazanych piosenkach" ludzie widzieli własne wspomnienia

Po wojnie wróciła do aktorstwa. W 1947 roku zagrała w pierwszym polskim powojennym filmie – „Zakazane piosenki”. Był to obraz o okupowanej Warszawie, w którym widzowie zobaczyli nie tylko fikcyjnych bohaterów, ale i własne wspomnienia.

To jest dokument tamtego czasu. Podczas zdjęć realizowanych w Warszawie, na gruzach, nie było żywego człowieka. Mieliśmy opaski jak powstańcy. Nagle zjawiła się staruszka, mówiąc: "Nie widzieliście Franka? Mojego syna. Wyszedł do powstania i jeszcze nie wrócił". Myślała, że jesteśmy z powstania…

- wspominała gwiazda w jednym z wywiadów. Rola Haliny Tokarskiej przyniosła jej ogromną popularność. Widzowie, którzy sami doświadczyli wojennej rzeczywistości, widzieli w niej kogoś bliskiego – kobietę, która przetrwała i nie straciła nadziei. Szaflarska stała się symbolem nowego początku dla polskiego kina.

Danuta Szaflarska "nie lubiła wychodzić za mąż"

Mimo sławy Szaflarska nigdy nie była typową gwiazdą. Stroniła od blichtru, nie lubiła mówić o sobie, nie zabiegała o popularność. Zawsze najważniejsze były dla niej role – te, które pozwalały opowiadać o człowieku, jego słabościach, marzeniach i lękach. Życie prywatne również poświęciła dla sztuki. Z pierwszym mężem, pianistą Janem Ekiertem rozstała się zaraz po powstaniu, bo oczekiwał, że zrezygnuje z aktorstwa na rzecz rodziny. Dla kobiety, której małżeństwo kojarzyło się z utratą wolności, to było nie do zrealizowania.

Nie lubię wychodzić za mąż. Ale on jechał do mnie prawie tydzień. Zgodziłam się. Cóż, że potem płakałam przez dwa dni nad papierkiem zabierającym mi, jak sądziłam, wolność…

- wspominała po latach w „Wysokich Obcasach”. Kolejne małżeństwo, z radiowcem Januszem Kiliańskim, również się rozpadło. Wyznała, że mężczyzna miał problem ponieważ „miała własne zdanie i nikogo o pozwolenie nie pytała”.

Gwiazda miała dwie córki - Marię i Agnieszkę. Młodsza z nich wspominała, że jako dziecko była bardzo samotna:

- Wakacje dla mamy były świętością. Do ósmego roku życia byłam pod opieką gosposi, bez rodziców, a jak skończyłam 9 lat, to już zupełnie sama. To znaczy... odwoził mnie tata. Miałam wynajęty pokój u górali, opłacone posiłki (...) No i tak się bujałam sama przez dwa miesiące wakacji. Z jednej strony z poczuciem własnej "dorosłości", z drugiej okropnie samotna! Wspominam to jako koszmar

– opowiadała Agnieszka Kiliańska-Cypel. Za to babcią była już podobno fantastyczną, pozytywnie zwariowaną i zawsze uśmiechniętą, może dlatego, że czas zdawał się dla niej nie istnieć. Jeszcze jako stulatka potrafiła żartować, opowiadać anegdoty i zachwycać pogodą ducha. Nie skarżyła się na starość, nie mówiła o przemijaniu z nostalgią – żyła chwilą, cieszyła się każdą rolą, każdym spotkaniem z publicznością.

Jej gra zachwycała. Rolę życia zagrała po 90-tce

Przez lata zagrała w wielu filmach i sztukach teatralnych. Widzowie pokochali ją za kreacje w „Skarbie”, „Ludziach z pociągu”, „Pożegnaniu z Marią”. Z wiekiem nie zwalniała tempa – wręcz przeciwnie. W 2007 roku, mając 92 lata, stworzyła jedną z najważniejszych ról swojego życia – w filmie „Pora umierać”. Jej bohaterka, Aniela, to starsza kobieta, która nie poddaje się losowi i walczy o swoją godność. To był film o niej samej – silnej, niezależnej, pełnej pasji i humoru. Dorota Kędzierzawska napisała tę rolę specjalnie dla Szaflarskiej, która zachwyciła się wiele lat wcześniej na planie filmu „Diabły, diabły”.

Danusia widzi więcej niż my, rozszyfrowuje sytuacje dużo wcześniej niż inni, wychwytuje nieszczerości

– przyznała reżyserka w rozmowie na antenie Talk FM. Gdy w 2017 roku Danuta Szaflarska zmarła, polska kultura straciła nie tylko wielką aktorkę, ale także niezwykłego człowieka. Gwiazda pozostawiła po sobie coś więcej niż filmy i role - pamięć o kobiecie, która przetrwała wojenną zawieruchę, nie straciła wrażliwości i do końca pozostała wierna sztuce. Jej ciepły uśmiech, charakterystyczny głos i niezłomny duch nadal żyją – w archiwalnych nagraniach, na filmowych taśmach, w sercach tych, którzy mieli szczęście ją oglądać i poznać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki