Panią Danutę odwiedzamy w szpitalu. Aktorka leży na ogólnej sali. Widać, że cierpi, ale mimo wszystko uśmiecha się promiennie i swoim zwyczajem nie narzeka. Wręcz żartuje.
- Rozpędziłam się w teatrze i upadłam na podłogę. Tak nieszczęśliwie, że rozbiłam biodro. Już nie wstałam, bo biodro trzasnęło. Pogotowie przywiozło mnie do szpitala - mówi "Super Expressowi".
Lekarze nie mogli od razu zrobić operacji. - Najpierw musieli mi sprawdzić serce. Obok jest kardiologia, z której dziś wróciłam na ortopedię. Tam dali mi taką pastylkę, po której pięć dni nie można robić operacji. Najprawdopodobniej będę ją miała we wtorek - wyjaśnia pani Danuta.
Zobacz: Dziennikarz TVP Info POŻEGNAŁ się z widzami na wizji. ZOBACZ, co powiedział Piotr Maślak
Gwiazda przed wypadkiem każdą wolną chwilę spędzała w Teatrze Żydowskim, gdzie w połowie stycznia miała wystąpić w spektaklu "Sklep przy głównej ulicy". Ze względu na jej stan zdrowia premiera została przełożona na 12 lutego.
I choć złamanie jest poważne, to Szaflarska jest pewna, że do tego czasu będzie mogła stanąć na scenie. - Na drugi dzień po operacji wstaję z łóżka i zaczynam chodzić. Będę miała rehabilitacje, po których wracam do pracy. W lutym zaplanowana jest premiera sztuki, dam radę, bo przecież jeszcze jest dużo czasu. Jestem obolała od tych różnych zastrzyków, zabiegów i badań. Poza tym psychicznie jestem bardzo zadowolona, że w końcu wrócę do pracy - dodaje.
I jak tu nie zadać pytania: skąd tyle energii u pani Danuty? - Moja jedyna recepta na długowieczność jest taka, że ja bardzo kocham życie i cieszę się nim - dodaje.
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!