Dariusz Gnatowski, czyli Arnold Boczek z "Kiepskich": Mam nadzieję, że córka nie pójdzie w moje ślady

2011-06-29 4:20

Kiedy w 1999 roku został zaangażowany do kultowego serialu "Świat według Kiepskich", jego życie zaczęło kręcić się wokół postaci Arnolda Boczka. Dzięki niej stał się bardzo popularny. Aktor Dariusz Gnatowski (50 l.) śmieje się jednak, że w życiu prywatnym ma zdecydowanie więcej szczęścia niż filmowy grubasek. I nie chciałby, aby jego ukochana córka Julia (16 l.) poszła w jego ślady i została aktorką.

Po szkole zaangażowałem się do Teatru STU w Krakowie - zaczyna swoją opowieść Gnatowski. - Jestem z nim związany do dziś (podobnie jak Andrzej Grabowski, serialowy Ferdek Kiepski - red.). To mój matecznik, moje teatralne miejsce.

Szeroka publiczność najbardziej kojarzy mnie jednak z rolą Arnolda Boczka z serialu "Świat według Kiepskich". Przygoda z Boczkiem trwa już 12 lat. Tę rolę dostałem dzięki temu, że reżyser zobaczył mnie w innym serialu i zaprosił do pierwszych trzech odcinków pilotowych.

Przeczytaj koniecznie: Jan Englert po PIWIE wsiada za kierownicę- TŁUMACZENIE: Nie piję TYLE by się tym zajmować ZDJĘCIA

Uważam, że ta postać przypomina bardzo Kubusia Puchatka, misia o małym rozumku, ale wielkim sercu. Ludzie zaczepiają mnie na ulicy, ale nigdy nie spotkałem się z negatywną reakcją. Panie w sklepach często doradzają mi, co kupić, a czego lepiej nie wkładać do koszyka. To miłe. Nie chcę nic zmieniać w tej postaci, bo lepsze jest wrogiem dobrego.

Myślę, że gdyby Boczek się ożenił, byłby to koniec Boczka. Ja miałem więcej szczęścia niż mój serialowy bohater. Swoją żonę Annę poznałem w teatrze. Urzekła mnie swoją urodą, horyzontami i tym, że mamy wspólne zainteresowania. Nasza więź jest mocna do tego stopnia, że mamy swój wspólny język, którego czasami nikt inny nie rozumie. Ona jest spokojną osobą, ja z jednej emocji wpadam w drugą. Mimo, że charaktery mamy różne, świetnie się dogadujemy.

Nasza córka Julia w tym roku będzie licealistką. Podobnie jak mnie, interesują ją przedmioty humanistyczne. Wolałbym jednak, aby nie szła w moje ślady. Widziałbym ją w zawodach bardziej konkretnych. Zrobi jednak, co będzie chciała, a ja uszanuję jej wybór.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają