Demi Moore opuściła dziś California's Sherman Oaks Hospital. Towarzyszyła jej córka, która natychmiast zabrała matkę do jej domu pod Los Angeles. Stan aktorki był niepokojący. Pod uwagę brano uzależnienie, ale okazało się, że aktorka nie ma z tym problemu.
Rzecznik prasowy gwiazdy powiedział, że zemdlała ona z przemęczenia. Jak się okazuje Demi Moore ma anoreksję.
Jedna z osób pracujących w szpitalu skontaktowała się z gazetą US Weekly. Informator twierdzi, że karetka przywiozła skrajnie wycieńczoną Demi, która od kilku dni nic nie jadła. Dodał też, że gwiazda na pusty żołądek wzięła kilka tabletek nasennych i w ten sposób doszło do zatrucia.
W czasie, gdy Demi trafiła do szpitala jej mąż był zajęty imprezowaniem w klubie w Brazylii. Córka aktorki poinformowała media, że mąż - Ashton Kutcher - nawet nie zadzwonił do Demi.
- Demi bierze Adderall, środek nasenny, który ma jej pomóc poradzić sobie z odejściem Ashtona – powiedziała osoba, która opiekowała się aktorką w szpitalu. Jej stan i badania wykazały, że głodzi się już od bardzo dawna. To musiało zacząć się co najmniej w zeszłym roku. Lekarze byli zszokowani i próbowali przemówić jej do rozsądku. Pigułki i głodówki zupełnie ją zniszczyły. Nie ma wątpliwości, że to anoreksja.