Redakcja "Na żywo" ma poważne wątpliwości co do tego, czy rozmowa z "Gali" była przeprowadzona w zgodzie z dziennikarskim kanonem:
"Chyba sami ułożyli pytania, bo nie było żadnego trudnego. Wszystko po to, by czytelnicy uwierzyli, że kochankowie sumienie mają tak czyste jak pranie, które rozwieszali w sesji zdjąciowej" - czytamy w tygodniku.
"Na żywo" mocno powątpiewa w to, czy czytelnicy uwierzyli w autentyczność rozmowy i jej przekaz. Tyle, że Bogiem a prawdą, podobne zarzuty można mieć w przypadku połowy wywiadów z kolorowych magazynów...