Podróżowanie to wielka pasja DJ-a Adamusa. Najbardziej pociągają go jednak nie wakacje all inclusive w pięciogwiazdkowym hotelu, a prawdziwa włóczęga po świecie. Czasami nie ma go w domu nawet przez pół roku. W ten sposób muzyk zwiedził już Azję i część Ameryki Łacińskiej. Jak sam opowiada, ma wtedy jeden plecak, je najtańsze empanady (pierogi argentyńskie) kupione na stacji benzynowej i śpi w najtańszych hostelach. Ale czasami zdarza się, że i z tym jest kłopot. Raz zdarzyło się, że w Bogocie o 3 nad ranem dowiedział się, że rezerwacji, którą zrobił po prostu nie ma. Co zrobił w tej sytuacji. Ubłagał pracowników motelu, żeby chociażby ze względu na padający deszcz pozwolili mu przenocować pod dachem. Wraz ze znajomymi spędzili noc w jedynce na jednym wąskim łóżku, ale wspomina to świetnie. Bo takie wspomnienia pozostają do końca życia.
Ale podczas takich podróży zdarzają się też trudne sytuacje. Jako taką wspomina chorobę wysokościową, która dopadła go na wysokości 4000 m n.p.m. Czuł się fatalnie. Jak sobie poradził w tej sytuacji? I jaki kraj zainspirował go do stworzenia nowej muzyki? O tym w wywiadzie - koniecznie zobacz wideo.