- Podobno życzliwość do innych ma pani we krwi?
- Jestem pogodną osobą. To na pewno w dużym stopniu zasługa rodziców i genów, podobnie jak zamiłowanie do sportu.
- To już wiadomo, skąd idealna sylwetka. Rodzice wyganiali panią na boisko, na basen?
- Nie musieli pędzić. I ja, i brat od najmłodszych lat chętnie jeździliśmy na łyż-wach, nartach, pływaliśmy. W ogóle dużo się ruszaliśmy, ja też od zawsze spacerowałam.
- A dziś spaceruje pani kilometry razem z wnuczkiem w wózku...
- Uwielbiam to. Spacery z moim 7-miesięcznym wnuczkiem Albertem to ogromna radość. Pakuję go do wózka i ruszam przez całe miasto, z Ochoty na Stare Miasto. No, oczywiście nie w siarczysty mróz, ale generalnie pogoda nam nie przeszkadza. Ubieramy się po prostu cieplej i w drogę.
- Ma pani też wnuczkę, 8-letnią Marysię. Chyba musi być pani wspaniałą babcią, bo słyszałam, że dziewczynka panią uwielbia...
- Powiem mało skromnie - nieźle się dogadujemy. Bardzo mnie rozbawiło, jak kiedyś byłam u niej w szkole, a jakiś kolega pyta Marysię: - Słuchaj, to na pewno jest twoja babcia? Niemożliwe, za młoda. Tak babcie nie wyglądają.
- I miał rację. Na babcię pani absolutnie nie wygląda. Wydaje się nawet, że z wiekiem staje się pani młodsza. To też zasługa genów?
- Pewnie tak, ale i zdrowego trybu życia. Nigdy nie paliłam, nie piłam alkoholu, no może poza czerwonym winem, stroniłam od tłustych i bardzo słodkich rzeczy, no i ten ruch. Poza tym zawsze dbałam o siebie, bo kobieta, która chce być długo młoda, musi o siebie dbać.
- Mało kto wie, że jest pani doktorem ekologii, to pewnie też pomaga w zdrowym stylu życia?
- Pewnie tak, ja już się nad tym nie zastanawiam, po prostu zdrowo żyję.
- Ma pani wielu przyjaciół. Właściwie wszyscy mówią o pani z sympatią. Można pani pozazdrościć wieloletniej przyjaźni z aktorem Krzysztofem Kolbergerem, która, jeśli chodzi o relacje damsko-męskie, jest czymś niebywałym...
- To rzeczywiście przyjaźń wielka, najprawdziwsza z prawdziwych. Dobrze mieć obok siebie kogoś takiego. Nic dziwnego, że nam zazdroszczą.
- Jest pani zodiakalnym Strzelcem. To bardzo niezależny znak. Pani również jest taka niezależna?
- Bardzo sobie cenię poczucie niezależności osobistej, ale z wiekiem musiałam nieco ograniczyć to dążenie do wolności i chęć narzucania własnego zdania. Duża w tym zasługa wnuków, którym chyba jednak daję sobie wchodzić na głowę.