„Zarząd Grupy Eurozet zaproponował Monice Olejnik kontynuowanie współpracy ze stacją i dalsze prowadzenie weekendowego programu »7 Dzień Tygodnia«. Bardzo wysoko cenimy dorobek i warsztat Moniki. Na antenie Radia ZET jest przestrzeń dla wielu wybitnych osobowości z korzyścią dla słuchaczy. Jest miejsce i dla Konrada Piaseckiego, i Moniki Olejnik. Obydwoje są wybitnymi dziennikarzami, choć różni ich styl prowadzenia wywiadów. Na tej różnorodności nam zależało – wyjaśnia Jarosław Paszkowski, red. naczelny stacji” – tak brzmiała część oświadczenia wysyłanego przez radio do mediów. Zaznaczono, iż to dziennikarka nie była zainteresowana dalszą współpracą. Jak się jednak okazuje, Olejnik widzi sprawę odejścia całkiem inaczej. Zanim udzieliła nam komentarza, zastrzegła, że wszystko musi skonsultować ze swoim prawnikiem.
– W życiu ważny jest honor, a w dziennikarstwie niezależność. Odchodzę z Radia Zet. Dziękuję za tysiące pozdrowień, które otrzymuję w ostatnim czasie. Nie zgadzam się z argumentami, które radio prezentuje w treści komunikatu wysyłanego do mediów na temat powodów mojego odejścia. Prawdziwych powodów decyzji programowych mogę się jedynie domyślać. Wypowiedzi ludzi, którzy od niedawna zarządzają stacją, pozostają w dysonansie z ważną i piękną tradycją radia Andrzeja Woyciechowskiego. Przez lata pracowałam w Radiu Zet ze świetnymi ludźmi, odpowiedzialnymi w każdej sytuacji dziennikarzami, technikami i całą ekipą. Jesteście wspaniali! Wielkie dzięki za wsparcie. W pracy ważny jest dla mnie profesjonalizm. Bardzo szanuję swoich słuchaczy. Teraz koncentruję się na kolejnych programach i ciekawej przyszłości. Do zobaczenia – tak skomentowała zamieszanie Olejnik.