Trzy lata temu Agnieszka Kotulanka pożegnała się z ekipą serialu "Klan", gdzie wcielała się w rolę Krystyny Lubicz. Od tego czasu aktorka zmaga się z nałogiem alkoholowym, który wydaje się, że zawładnął jej życiem. Jej uzależnienie stało się na tyle silne, że zerwała kontakt z bliskimi. Podobno nie wpuściła nawet księdza, który chciał ją wspomóc modlitwą. Jak donosi pudelek.pl, jej znajomi zaczęli podejrzewać, że jej celem jest zapicie się na śmierć.
Na szczęście córce aktorki, Katarzynie Sas-Uhrynowskiej udało się namówić mamę na leczenie w specjalistycznym ośrodku. Po kilku miesiącach terapii aktorka była już w dużo lepszej formie. Jednak miesiąc temu fotoreporterzy znów przyłapali ją na piciu na ulicy.
Zobacz: Jabłczyńska nakryła ojca na zdradzie. Teraz do małżeństwa podchodzi z rezerwą
Zdaniem katolickiego tabloidu "Dobry Tydzień", przyszedł czas, by Kotulanka zawierzyła modlitwie i zaczęła prosić o pomoc patrona alkoholików - Mateusza Talbota.
Największym wsparciem, jakiego możemy udzielić osobie uzależnionej, jest modlitwa - ujawnia informator tabloidu. W nawróceniu Talbota dużą rolę odegrała matka, która przez wiele lat błagała Boga, by przestał pić. Można podrzucić jakąś ulotkę, przemycić w rozmowie temat terapii, ale nic na siłę. By dokonała się jakakolwiek zmiana, alkoholik musi tego chcieć. Bez jego woli żadne starania, odwyki nie spełnią swojej roli. Czasem osoba, tkwiąca w szponach nałogu, aby zechciała podjąć pracę nad sobą, musi najpierw sięgnąć zupełnego dna - dodaje.