Pływające cacko o nazwie "Seniorita" Świerzyński sprowadził prosto z New Britain w USA. - Niedawno z synem wybraliśmy się na mały rejs. Niestety, zaczęła psuć się pogoda, a silniki wysiadły i trzeba było gdzieś zacumować. Zarzuciliśmy kotwicę, a ta nie chciała się zahaczyć. Syn był przerażony, ale na szczęście szybko wezwałem pomoc i kolega nas zholował - opowiada.
Sławek wie, że ze szczęścia i zarobionych pieniędzy trzeba korzystać, dlatego planuje kupić sobie kolejną łódź. - Tak, żeby po Wiśle można było tym nieźle śmigać - cieszy się na samą myśl..
Lider Bayer Full wybiera się wkrótce na drugie w tym roku wakacje. Na wiosnę był na Teneryfie, a na jesień zaplanował już sobie wyprawę do Afryki.
- Na Teneryfie byliśmy przez tydzień. Jak się uda, to we wrześniu pojedziemy do Egiptu - zdradził "Super Expressowi".
Ale aby na to wszystko mieć - ciężko pracuje. Daje nawet 30 koncertów miesięcznie. Choć i ta praca ma swoje uroki...
- Na koncertach dzieją się niesamowite rzeczy. Fanki pokazują nam piersi, rzucają stanikami. No, takie dziewczyny mają średnio 17-18 lat. W ogóle to niesamowite, że po tylu latach na rynku ludzie wciąż nas pamiętają - cieszy się Świerzyński. - W tamtym roku sprzedaliśmy 1 mln 600 tysięcy płyt. O takich ilościach tzw. polskie gwiazdy mogą tylko pomarzyć - dodaje z dumą.