Doda w każde niedzielne przedpołudnie prowadzi autorską audycję "Dodaphone". Słuchacze mają wtedy niepowtarzalną okazję porozmawiać z gwiazdą, a ta zdradza sporo ze swojego życia. Wspomina, opowiada historie, przestrzega. W jednej z ostatnich audycji wróciła do czasów początków swojej kariery. A zaczynała znacznie wcześniej, niż większość fanów sądzi. Jako trzynastolatka śpiewała w Teatrze Buffo, gdzie szefował Janusz Józefowicz. Plotki głoszą, że zawsze był bardzo wymagający i wokalistka to potwierdza.
Doda pracowala w teatrze Buffo. Wspomina, jak pracowało się z Januszem Józefowiczem
Doda przyznała w audycji, że w tamtym czasie nie była zbyt odważna. Pracowała z ludźmi znacznie starszymi od siebie, była najmłodszym członkiem zespołu. To sprawiało, że wolała trzymać się na dystans. Nawet kiedy bardzo pragnęła zaśpiewać solówkę, i czuła, że jest gotowa, to bała się o to poprosić. - Miałam dyrektora teatru, który był bardzo srogi, więc też byłam zestresowana. Duża odpowiedzialność na mnie ciążyła, bo byłam najmłodszą aktorką - wspominała w audycji. Przyznała także, ze liczyła bardzo na to, że to jej mama porozmawia z dyrektorem o tej partii dla niej. Ta jednak postawiła sprawę jasno. - Chciałam zawalczyć o tę solówkę i błagałam moją matkę. A ona do mnie mówi: "Słucham? Chyba żartujesz. Nie interesuje mnie, że masz trzynaście lat. Zadzwonisz do niego sama i będziesz z nim rozmawiała jak dorosła z dorosłym (...) Nie zrobię tego za ciebie, ponieważ życie na tym polega, że będziesz musiała czasami, jak ktoś ci zamknie drzwi, wejść oknem. Nikt za ciebie nic nie załatwi. Wszystko, co będziesz osiągać w życiu, najlepiej załatwisz sobie sama - relacjonowała piosenkarka słowa mamy.
Wanda Rabczewska zmotywowała w ten sposób córkę do zawalczenia o wymarzoną solówkę. Nie było łatwo: - Myślałam, że umrę ze strachu. Jak wykonywałam telefon do Janusza Józefowicza, to mi się spociła cała ręka, bo wszyscy wiedzieli, jaki on jest srogi - opowiadała Dorota w audycji. Okazało się, że nie taki Janusz Józefowicz straszny, jak go malowali. Reżyser wysłuchał spokojnie argumentów i zgodził się na solówkę, a Dorota nauczyła się, że warto walczyć o to, czego się pragnie.