Doda miała zaatakować swojego byłego menedżera na osiedlu, na którym razem mieszkają. Okazuje się, że nie było żadnych konkretnych dowodów, aby stwierdzić, że takowa sytuacja miała miejsce.
- Mieliśmy słowo przeciwko słowu. Obie wersje się wykluczały i żadnej z nich nie udało się potwierdzić ponad wszelką wątpliwość, dlatego umorzyliśmy postępowanie z braku dostatecznych danych potwierdzających, czy doszło do przestępstwa - tłumaczył w "Rzeczpospolitej" Paweł Wierzchołowski, szef mokotowskiej prokuratury. Decyzja nie jest jeszcze prawomocna.