W sopockiej Operze Leśnej nie było chyba osoby, której na widok Dody nie zabrakłoby tchu w piersiach. Artystka już podczas prób do piątkowego koncertu zszokowała wszystkich swoim wręcz perfekcyjnym wyglądem. Malutkie stópki i paluszki ulokowane były w najmodniejszych w tym sezonie czerwonych szpileczkach. Zgrabne, umięśnione długie nogi aż powalały na kolana... I te pośladki... Tak jędrne, że aż bezwstydne myśli przychodzą człowiekowi do głowy.
Ale najważniejsze jest to, że wszystko jest wynikiem ciężkiej pracy Dorotki na siłowni, a nie wkładek silikonowych upychanych tu i ówdzie.
Bo Doda stawia ostatnio na naturalność. Już dawno zrezygnowała z okropnych plastikowych tipsów. A teraz jeszcze przestała się malować. Jej twarz wyglądała delikatnie i świeżo. Wreszcie mamy więcej Dody w Dodzie.