Jak donosi portal Wirtualnemedia, autor protestu zarzucił przekazowi reklamy z wypinającą się Dodą (jak najbardziej ubraną!), że nie bierze pod uwagę osób najmłodszych jako odbiorców powszechnej reklamy.
"Seksualizacja wizerunku dziewcząt i młodych kobiet w reklamie, produktach i mediach szkodzi samoocenie dziewcząt i ich zdrowiu - zarówno psychicznemu, jak i fizycznemu" - napisano w skardze.
Firma Big Star, która zaaangażowała Dodę, stanowczo zaprzeczyła osakrżeniom. Zdaniem jej prawników, wizerunek Dody i jej strój w reklamie w niczym nie odbiegają od tego, jak powszechnie noszą się obecnie młode dziewczęta. Komisja Etyki Reklamy przychyliła się do tej opinii i odrzuciła skargę.
Fani Dody i ona sama mogą więc spać spokojnie. Reklamy z wizerunkiem królowej nie znikną z ulic. Można też dodać, że werdykt ten jest niejako przytrzczkiem w nos dla tych, którzy sugerują, że Rabczewska nosi się niegodnie.
Naszym zdaniem o wiele większym problemem w przypadku tego akurat billboardu jest skandaliczne wydłużenie nóg Dody przez program graficzny. No, ale to już taka reklamowa praktyka...