- Dorota płaciła mu całkiem sporą pensję i uważała, że może wymagać od niego więcej – mówi informator Faktu. – Miała sporo zastrzeżeń do promocji swojej nowej płyty.
Spekuluje się, że Jarosław Burdek zarabiał u Dody około 12 tysięcy złotych miesięcznie. Oznacza to, że zgodnie z umową po rozwiązaniu kontraktu należy mu się odprawa w wysokości 36 tysięcy złotych.
- Konflikt między nimi rozpoczął się już kilka miesięcy temu, oni od początku mieli problem, by się ze sobą dogadać – czytamy w Fakcie. – Doda była wściekła, że współpraca z mediami nie przebiega tak, jakby chciała. Często się ze sobą spierali.