Nie takich świąt spodziewała się artystka. Zamiast cieszyć się rodzinną atmosferą, musi walczyć o spokój najbliższych. Kiedy Doda była małą dziewczynką, jej ociec wdał się w romans. Kobieta zaszła w ciążę i urodziła córkę Paulinkę. Niedawno zażądała większych alimentów. Marzy jej się też wsparcie finansowe od wokalistki.
Doda nie chce o tym słyszeć.
- Wypowiem się pierwszy i ostatni raz z racji tego, że szkoda mi moich starszych rodziców. Przechodzą przez piekło przed świętami. Na pytanie, czy zamierzam pomóc przyrodniej 13-letniej siostrze finansowo i jej matce?, odpowiadam: "A czy kiedy ja miałam 13 lat, ta matka myślała o mnie, chcąc zniszczyć moją rodzinę i zabrać mi ojca?". Nie - wyznaje Doda. - Śmiejąc się w moje i mojej matki oczy, usiłowała rozbić małżeństwo moich rodziców, a w ostateczności zakończyło się jej własne... co za pech. Naturalnie można powiedzieć, że to nie wina dziecka, że jego matka rozkładała nogi przed nie swoim mężem, ale przecież ma to, czego sama chciała... a KARMA WRACA! - dodaje Doda.
Artystka podkreśla także, że takie sytuacje tylko wzmacniają jej rodzinę. A już na pewno nie zniszczą relacji między nimi.
- Kocham swoich rodziców nad życie, rozumiemy swoje błędy i potrafimy sobie wybaczać, ale od tamtych osób się odcinam. Cóż ja mam czuć do "kobiet", które chcą zniszczyć cudzą rodzinę? To musi kiedyś do nich wrócić - podkreśla piosenkarka.