Spośród siedmiu okładek największe kontrowersje wzbudziła ta, na której głowa Dody została doklejona do ciała nagiego mężczyzny oraz ta, na której piosenkarka wymiotuje złotem.
Patrz też: Doda i PLAGIAT okładki? TO MOŻLIWE
Doda broni swojego pomysłu. Zapytana przez "Metro", czy nie obawia się, że przez te okładki rodzice schowają jej płytę przed dziećmi, piosenkarka odpowiada:
- To nie są płyty dla dzieci. Nie jestem Majką Jeżowską. Robię tak jak czuję, a moi fani również dorośli.
Jak tłumaczy, jej pomysł został źle zrozumiany.
- Wszyscy źle to rozumieją. Nie chodzi o pokusy. Sens tytułu pokazuje siedem okładek: na jednej jestem boginią z zaszytymi oczami - chodzi o to, by postrzegać ludzi miarą serca - na innej w ramach buntu przeciw tej pogoni za złotówą wymiotuję złotem. Na innej jestem z pin...olem - to pokazuje, jak wiele kobiecych i męskich psychicznych cech znajduje się czasem w jednym ciele. Nigdy nie jesteśmy jednoznaczni - wyjaśnia Doda.