Doda krótko ucięła temat komentarza Emila Stępnia, dotyczący jej myśli samobójczych w trakcie małżeństwa z nim. "Miałam w d***e wszystko, co nie dzieje się w czasie teraźniejszym"
Doda słynie z tego, że nie gryzie się w język i jest bardzo wrażliwą osobą. Cóż, jak to artyści, chciałoby się rzec. Takiej empatii z pewnością nie można jednak przypisać byłemu mężowi wokalistki. Emil Stępień, o małżeństwie z którym piosenkarka opowiadała w swoim show "Doda. 12 kroków do miłości", skomentował myśli samobójcze, jakie miały dolegać artystce w czasie związku z nim w doprawdy niewybredny sposób.
Kiedy producenta filmowego zapytano, jak odniesie się do słów Dody na temat ich relacji w programie, ten odparował, raczej bez większego namysłu, że "czemu tego nie zrobiła". Brutalny komentarz odbił się szerokim echem po sieci. Do tej pory nie było jednak żadnej odpowiedzi na niego ze strony wokalistki. Aż do teraz. W udzielonym redaktorowi serwisu Plejada wywiadzie Doda - jak na siebie w bardzo wyważony sposób! - podkreśliła, czemu nadal odczuwa żal do byłego partnera.
Miałam zakaz opuszczania tego kraju, zabrano mi coś, co było dla mnie bardzo ważne, czyli możliwość odetchnięcia od tej sławy, gonitwy, presji - zwierzyła się w rozmowie z Plejadą wokalistka. Dodała także, że moment, w którym oczyszczono ją z zarzutów prokuratorskich, związanych z byłym mężem i mogła odzyskać wolność, był dla niej magiczny.
Na szczęście miałam bardzo dużo pracy nad płytą, więc tego aż tak nie odczułam. Kiedy oddano mi paszport, to był dla mnie tak wspaniały moment, że naprawdę miałam w d***e wszystko, co nie dzieje się w czasie teraźniejszym, obok mnie - skomentowała w rozmowie z Plejadą Doda w charakterystycznym dla siebie stylu. Jak zareagowała na pozbawione klasy słowa Stępnia?
Nie interesuje mnie nic, co mają do powiedzenia moi byli - podsumowała krótko i dobitnie. Wygląda na to, że już nie rozpacza po nieudanym małżeństwie.