Sprawa trafiła już do sądu w Norwegii. Pozew skierowano przeciw Dodzie, autorowi piosenek i producentowi Markowi Tysperowi oraz wytwórni płytowej Universal Music w Polsce.
W norweskich mediach zawrzało, a Doda trafiła nawet na okładkę jednego z tamtejszych dzienników. Rabczewska nie jest chyba dumna z tego powodu, ponieważ obok jej zdjęcia znalazły się słowa muzyka grupy Fountainheads, który powiedział bez ogródek "Ona ukradła nasze piosenki!".
Chodzi konkretnie o utwór "To jest to", który znalazł się na ostatniej płycie Dody.
Zdaniem norweskich muzyków piosenka jest identyczna jak nagrana przez nich w 2003 roku kompozycja "Circles".
Media spekulują, że za kradzieżą nie stoi jednak sama Rabczewska, lecz producent jej nagrań - Mark Tysper, który najpierw współpracowali z Fountainheads, a później z Dodą.
- Nie mamy w tej sprawie nic do powiedzenia, wszystkim zajmuje się wytwórnia Universal Music Polska, która umieściła tę piosenkę na płycie - powiedziała se.pl menedżerka artystki Maja Sablewska. - Ze strony Dody wszystko było jasne - dostała muzykę od producentów i nagrała własny utwór.
Czy możliwe jest, żeby Rabczewska rzeczywiście nie wiedziała, że przygotowana dla niej kompozycja była już wcześniej wykorzystana przez inny zespół? O opinię poprosiliśmy producenta płyt Sistars i Natalii Kukulskiej - Bartka Królika (30 l.).
"Tak, istnieje taka możliwość. Takie sytuacje miały już wcześniej miejsce. Po prostu producenci nie zachowywali się fair i sprzedawali ten sam utwór różnym wytwórniom, które nie sprawdzały dokładnie historii takiego kawałka. Piosenka Dody rzeczywiście brzmi niemal identycznie jak norweskiego zespołu, ale ona sama mogła o tej sprawie naprawdę nie wiedzieć. To może być też działanie mające na celu promocję kawałka oparte na złym PR" - powiedział se.pl muzyk.
Naszym zdaniem cała sprawa wygląda tak - norwescy producenci utworu Mark Tysper i Mark Lindfors wraz z zespołem rzeczywiście nagrali piosenkę w 2003 roku i oddali ją do Publishingu (banku piosenek). Kilka lat później na kompozycję trafiła wytwórnia Dody i zasugerowała Rabczewskiej wykorzystanie jej. Jak powiedział nam Bartek Królik możliwa jest sytuacja, w której norweski publishing nie poinformował zespołu o tym, że sprzedał ich piosenkę.
Osobną kwestią jest to, czy podpisujący się jako producent utworu Mark Tysper jest rzeczywiście jego kompozytorem. Muzycy z Fountainheads utrzymują, że to oni nagrali piosenkę, a Tysper ukradł go ze studia i sprzedał.
Gdyby było to prawdą Doda jest tak naprawdę wraz z Fountainheads ofiarą kradzieży! Wówczas norweski zespół zamiast walczyć z gwiazdą powinien się z nią dogadać i wspólnie domagać od Tyspera wyjaśnień.