Doda pociesza żołnierzy z Nangar Khel

2009-03-20 8:30

To było niecodzienne spotkanie. Z jednej strony wielka gwiazda polskiej piosenki - Doda (25 l.), z drugiej żołnierze, którym prokuratura zarzuca masakrę afgańskiej wioski Nangar Khel. Ale tego wieczora nie rozmawiano o problemach oskarżonych mężczyzn...

Królowa wie, co znaczy dobrze się zabawić. Warszawę zna jak własną kieszeń. Postanowiła to wykorzystać, oderwać wojaków od ponurej rzeczywistości, sali sądowej i procesu.

Wieczór zaczął się około godz. 22. Silna grupa pod wezwaniem Dody imprezę zaczęła w warszawskim klubie Paparazzi. Tam szybko nawiązały się znajomości i można było kontynuować zabawę. Następny przystanek klub Confesion, dobra muzyka i fajny klimat. Towarzystwo jednak postanowiło coś przekąsić. Obrali więc kurs na restaurację Mexicana. Tam wesoła gromadka posiliła się, gaworząc w najlepsze. Wieczorny posiłek przeciągnął się do godz. 1 w nocy. Cóż zrobić z tak doskonale rozpoczętym wieczorem, nie wypada przecież iść do domu. Ponownie ruszyli więc w stronę Confesion, gdzie można potańczyć. Gościnny klub zaczął pustoszeć dopiero przed 4 rano. Żołnierze byli pod wrażeniem. Nic milszego nie mogłoby się im teraz przydarzyć.

- Doda to fajna, normalna dziewczyna. Zaprosiła nas na obiad. Poszliśmy na miasto, chodziliśmy po klubach, niektórzy trochę drinkowali - mówi Andrzej O. (32 l.) jeden z żołnierzy.

Skąd wziął się taki pomysł? To proste. Osobisty ochroniarz Dody - Przemek "Rzeźnik", założył stronę nangarkhel.eu, która ma wspierać oskarżonych Polaków. Służył też w tej samej jednostce co oskarżeni wojacy - I Pułku Specjalnym w Lublińcu, czyli tzw. czerwonych beretach.

Dorota dzięki temu portalowi zainteresowała się losem kolegów swego ochroniarza. Weterani poligonów postanowili się więc z nią spotkać. Jeden z nich, chorąży Andrzej O., jeszcze podczas misji w Iraku, a potem w Afganistanie, starał się ściągnąć Dodę na występy przed naszymi chłopcami, którzy zostawili swoje rodziny i bliskich. Ot tak, dla otuchy i podniesienia morale. Ale skoro nie wyszło na obczyźnie, to udało się w kraju. No bo skoro ich bliski kolega to najbardziej zaufany ochroniarz królowej...

No tak, ale czas w miłym towarzystwie szybko zleciał i teraz nie wiadomo, kiedy cała ekipa spotka się znowu. Los oskarżonych żołnierzy zależy teraz od sądu.

16 sierpnia 2007 r. w afgańskiej wiosce Nangar Kehl doszło do masakry cywilów. Oskarżeni o nią są polscy wojskowi. Sześciu z nich: chorążego Andrzeja O., plutonowego Tomasza B., kapitana Olgierda C., podporucznika Łukasza B., starszego szeregowego Jacka J. i starszego szeregowego Roberta B., oskarżono o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia.

Siódmemu - starszemu szeregowemu Damianowi L. -- prokuratura zarzuca ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi kara od 5 do 25 lat więzienia.

12 marca przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie swoje wyjaśnienia zakończyli składać zamieszani w sprawę żołnierze. W tym tygodniu trwają przesłuchiwania świadków. Wczoraj na sali rozpraw pojawiła się nagle Doda chciała wesprzeć swoich nowych kolegów na duchu. Została jednak wyrzucona przez sędziego...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki