O egzaminie Dody na prawo jazdy słyszała cała Polska. Artystka nie ukrywa, że uwielbia jeździć autem. Jednak w 2008 roku przeżyła chwile grozy… Nie wiele brakowało a spóźniałaby się na własny rozwód.- Najdłuższa trasa jaką musiałam pokonać to był mój rozwód. Odebrałam samochód i z Warszawy do Szczecina musiałam dojechać. Ile to było kilometrów? Z 500-600. To było coś niesamowitego. Bo z jeden strony jeszcze nie umiałam tak dobrze jeździć, a z drugiej strony miałam naprawdę mocny sprzęt. Odebrałam tą porschawkę i przypiłowałam ją trochę. Ale chodziła jak po szynach- wyznała Doda w wywiadzie dla Norberta Bieńkowskiego i Konrada Piwowarskiego z radia VOX FM.- Najgorsze było to, że mój mąż wtedy nie stawił się na ten rozwód. Więc zrobiłam pusty przelot - dodała. Kilka miesięcy później Radek stawił się w szczecińskim sądzie i para rozwiodła się.
Zobacz: Doda o wyborze sukni ślubnej: Zły dotyk boli przez całe życie!