Niekwestionowana królowa wśród wokalistek ostatnimi czasy buduje wokół siebie nieustające napięcie. Najpierw zwierzenia na popularnym portalu społecznościowym, które zrodziły pogłoski, że zakończy karierę, a teraz to. Na koncercie w Katowicach Doda oznajmiła fanom, że "nie będzie jej dłużej". Nie wyjaśniła jednak co to dokładnie oznacza.
Pewności nie ma, ale oliwy do ognia dolał Janusz Palikot. Polityk śledził z widowni występ Dody, a na zakończenie wszedł na scenę i wręczył jej duży bukiet kwiatów. W trakcie występu zbierano też podpisy poparcia dla partii Palikota przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
Poźniej lider Ruchu Poparcia w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" ujawnił, że jego obecność na koncercie nie była przypadkowa. Nie szczędził gwieździe komplementów. Z podziwem mówił o jej "inteligencji w budowaniu wizerunku publicznego".
- To jest największy talent od dawna. Mało kto potrafi, prawie codziennie, zaprzątać media jakąś sprawą na swój temat. Nawet jeśli się zmieniali ci menadżerowie i wielu ludzi mówiło, że to jest nie tylko Doda, ale też ludzie, którzy dla niej pracują to nie zmienia to faktu, że ona to wszystko dźwiga, unosi i kreuje. Jest fenomenem. Mówi się, że Doda jest Palikotem rozrywki, a Palikot jest Dodą polityki. I coś w tym jest.
Zdradził też, że złoży Dodzie propozycję, by została TWARZĄ jego KAMPANII WYBORCZEJ.