Już za miesiąc mają startować nagrania nowych edycji "The Voice". Padają już więc nazwiska zaangażowanych tam trenerów. Jest Edyta Górniak (47 l.), Ania Wyszkoni (40 l.), nawet Natalia Szroeder (25 l.). Nie ma wśród nich Dody (36 l.), mimo że się starała o taką posadę. I to wkurza artystkę, bo wie, że byłaby świetna w roli trenera.
– Nadal mimo moich ogromnych chęci i próśb moich fanów odmawiana mi jest rola trenera w „The Voice”. Bardzo żałuję, bo ja bardzo bym chciała siedzieć w tym programie. Jestem na etapie czynnego ignorowania moich próśb i próśb fanów. Decydenci nas lekceważą - mówiła ostatnio Doda.
Wyjaśniła, dlaczego tak bardzo chciałaby pojawić się w programie.
- Chciałabym się dzielić moją wiedzą, pomagać młodym artystom. Dlatego chciałam usiąść w tym fotelu, ale jest mi robione bardzo pod górkę. Taką chęć wykazuję od ponad roku i jestem konsekwentnie lekceważona. Szkoda, bardzo żałuję – ujawnia Doda.
Wokalistka domyśla się, kto może blokować jej udział w show. Jest pewna, że gdyby ostateczna decyzja należała do producenta, a nie do TVP, już miałaby tę robotę.
– Z Rinke (Rinke Rooyens, producent show – red) znamy się 15 lat, ale nie chcę stawiać go w niekomfortowej sytuacji, nie chcę się wciskać na siłę. Jestem pewna, że gdyby miał odgórne pozwolenie, to już dawno zaproponowałby mi ten fotel… - powiedziała Doda w rozmowie z Party.pl.
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie "Super Express" KLIKNIJ tutaj