Doda usłyszała zarzuty z art. 245, czyli między innymi wpływania groźbą na świadka. Grozi jej za to 5 lat więzienia. Gwiazda dostała także zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego - Emila Haidara oraz opuszczania kraju i dozór kuratorski. Piosenkarka wyszła z prokuratury po wpłaceniu 100 tysięcy złotych. Piosenkarka nie ukrywa swojej złości. W mediach społecznościowych postanowiła znów obrazić byłego ukochanego. Publicznie wytknęła syryjskiemu biznesmenowi gigantyczne długi i problemy z alkoholem. - Inne państwa maja ataki terrorystyczne, a my poważniejsze sprawy narodowe! Biedulek (20 mln długu dla urzędu skarbowego), w końcu może spać spokojnie (terapeuta z AA dał mu zupełnie "nieodpłatnie" zaświadczenie o nie byciu alkoholikiem, a jedynie konieczności pracy nad asertywnością zraniony - jak Polka śmiała odrzucić "miłość" Syrii 2 lata temu? Módlmy się by nareszcie odetchnął z ulgą! Przed nim bowiem kolejne lata na bezdechu szóstej sprawy, którą mi założył. Jak żyć kiedy Doda nie siedzi w więzieniu? Jak? - napisała piosenkarka na swoim profilu instagramowym. Czy Doda ubliżając Haidarowi narusza zasady zwolnienia warunkowego? Czy biznesmen odpowie wokalistce? Niecierpliwie czekamy na dalszy ciąg telenoweli z Dorotą R. i Emilem Haidarem w rolach głównych.
Post udostępniony przez LovelyTornadoOfChaos&Rainbows (@dodaqueen) 23 Lis, 2017 o 12:52 PST
ZOBACZ TAKŻE: Doda była w mafii?