Program "Doda. 12 kroków do miłości" okazał się jesiennym przebojem Polsatu. Widzowie byli ciekawi, jak wyglądają randki jednej z bardziej kontrowersyjnych kobiet polskiego show-biznesu. Ostatecznie okazało się, że Dorota znalazła miłość, ale poza show. Była to jednak spora reklama dla niej i dla stacji, z którą jest związana już od prawie 20 lat. W związku z 30. urodzinami Polsatu i wielką galą, którą widzowie zobaczą 6 grudnia, postanowiła powiedzieć, dlaczego ceni sobie współpracę ze stacją:
- Polsat nie idzie za modą, tylko tworzy własną, kocha swoich telewidzów, szanuje ich zdanie, kocha swoich artystów, wspiera ich. Zawsze na antenie telewizji Polsat dzieją się rzeczy, które przełamują różne stereotypy, są unikatowe. Są prekursorami różnych wspaniałych rzeczy, kampanii społecznych i nie tylko. Cieszę się, że od 20 lat, bo 20 lat temu pierwszy raz wzięłam udział w reality show BAR, miałam szczęście być częścią tej przygody telewizji Polsat, aż do teraz.
Doda boi się nowych rządów Miszczaka?
Do tej pory współpraca Dody z Polsatem układała się wzorcowo. Tego samego nie może powiedzieć o TVN. Wszyscy pamiętają jej spór z tą stacją w 2014 roku. Chodziło o to, co o jej rodzinie padło w programie Agnieszki Woźniak-Starak. TVN musiało przeprosić wokalistkę, a ona dostała "bana" na pojawianie się na ich antenie. Gdy to wszystko się działo, dyrektorem programowym w TVN był Edward Miszczak. Od stycznia tego roku to on przejmuje stery w Polsacie. Obejmie tam stanowisko wiceprezesa zarządu i dyrektora programowego. Czy zatem Doda nie obawia się, że jej pozycja w Polsacie może być zagrożona?
- No ja myślę, że bany to sobie raczej nie przeskakują i Polsat jest na tyle konsekwentny i stabilny emocjonalnie, że się nie ugina pod jakimiś tam prywatnymi animozjami innych członków telewizyjnych platform i stacji - oświadczyła Doda w wywiadzie dla Pomponika.