- W toku przeszukania zabezpieczono nośniki elektroniczne, które zostaną poddane analizie - potwierdza nam stołeczny prokurator Łukasz Łapczyński.
O tym, że piosenkarka zbierała haki na swoich facetów, mówiło się od dawna. - Podsłuch, który założyła mi w aucie Dorota, logował się chyba w momencie przekręcenia kluczyka w stacyjce, wysyłając dwa sygnały... Nie poszedłem i nie pójdę do sądu - mówił pięć lat temu były mąż gwiazdy Radosław Majdan (45 l.).
Sama zainteresowana wielokrotnie mówiła, że wysyłała detektywów i zakładała podsłuchy swoim partnerom. - Oczywiście, że tak. Na jednego aż się taśma skończyła, bo nagrywane były wszystkie - zdradziła Doda przed dwoma laty. Ale sprawy nabrały obrotu w listopadzie tego roku. Przed tygodniem prokuratura przedstawiła piosenkarce zarzuty współuczestnictwa w szantażowaniu byłego narzeczonego Emila Haidara (36 l.). Wtedy to właśnie zarekwirowano nagrania. - W chwili obecnej zatrzymana elektronika powinna być badana przez policyjnych informatyków celem ujawnienia danych informatycznych przydatnych dla śledztwa. Wyniki badań nie są nam obecnie znane - powiedział nam prawnik Emila adwokat Jerzy Jurek. Dodał, że obawia się, iż może być to tylko część kompromitujących nagrań. Prawnik biznesmena nie ukrywa, że sprawa może się rozwinąć. - Mam podstawy, żeby przypuszczać, że podejrzana Dorota Rabczewska dysponuje dużym archiwum różnych nagrań. Sama w swoich publicznych wypowiedziach wspominała o nagrywaniu (z ukrycia) także innych osób. Gdyby okazało się, że są inni, których dotknęły takie działania, warto zastanowić się nad pozwem w postępowaniu zbiorowym - podkreśla Jurek.
- U pani Doroty został zatrzymany jeden pendrive fabrycznie zapakowany, 4-5 starych telefonów, rejestrator video, tablet. Ja wiem, że elektroniczne dowody w tej sprawie mogłyby być ciekawe, ale myślę, że prócz starych zdjęć nic tam nie ma... - powiedział nam prawnik artystki adwokat Adam Gomuła.
Zobacz: Wendzikowska świętuje rocznicę. Ukochany zrobił jej piękną niespodziankę