Nie żyje Carl Dean. Dolly Parton pożegnała ukochanego męża
Dolly Parton (79 l.) jest jedną z największych gwiazd muzyki. Piosenkarka sprawiła, że o country usłyszał cały świat. Carl Dean, mąż artystki, wspierał ją przez całą karierę. 4 marca Parton poinformowała o śmierci ukochanego.
Carl i ja spędziliśmy razem wiele wspaniałych lat. Słowa nie są w stanie oddać miłości, którą dzieliliśmy przez ponad 60 lat. Dziękuję za modlitwy i wyrazy współczucia - przekazała zrozpaczona piosenkarka.
Carl Dean w poniedziałek, 3 marca w Nashville. Miał 82 lata. Zostanie pochowany podczas prywatnej ceremonii w otoczeniu rodziny. Bliscy zmarłego poprosili o uszanowanie ich prywatności w tym trudnym czasie.
Dolly Parton i Carl poznali się gdy zaledwie 18-letnia piosenkarka przyjechała do Nashville, by rozwijać swoją karierę. Gwiazda z uśmiechem wspominała, że po raz pierwszy potkali się przed pralnią. Carl od razu zrobił ogromne wrażenie na początkującej piosenkarce.
Byłam zaskoczona i zachwycona, że kiedy ze mną rozmawiał, patrzył na moją twarz (co jest dla mnie rzadkością). Wydawał się szczerze zainteresowany tym, kim jestem i o czym mówię - mówiła w jednym z wywiadów.
Zobacz również: Jeremiasz Szmigiel pochowany podczas prywatnej ceremonii. Rodzina wydała oświadczenie
Mąż Dolly Parton unikał rozgłosu. Bez niego nie było by "Jolene"
Zakochani pobrali się dwa lata po pierwszym spotkaniu. Miłość przyrzekli sobie 30 maja 1966 roku podczas skromnej uroczystości. W kościele towarzyszyła im jedynie matka Dolly oraz pastor i jego żona. Małżonkowie nie potrzebowali zapewniać całego świata o swojej miłości.
Carl Dean unikał świateł reflektorów. Przez sześć dekad wspierał żonę, ale unikał publicznych wystąpień, które były dla niego bardzo stresujące. Postanowili więc oddzielić ich wspólne życie od shwo-biznesu. Mężczyzna skupiał się na rozwoju swojej firmy, a żonę wspierał z domowego zacisza. "Dolly ma swoją pracę, ja mam swoją" - stwierdził przed laty. Uważał, że gdyby nagle wyszedł z jej cienia, to umniejszyłby temu, co robi. "Nie mam zamiaru jej tego odbierać. Zasłużyła na to" - podkreślił z mocą Dean.
Dolly śmiała się, że niektórzy wątpili w istnienie Carla. W rozmowie z Associated Press z 1984 roku opowiedziała o teorii, według której wymyśliła go, aby inni ludzie trzymali się od niej z daleka. Gwiazda country nie potrzebowała, by mąż chodził z nią na gale, brał udział w sesjach zdjęciowych. Ceniła go m.in. za to, że pokochał ją zanim stała się sławna.
Ważne, żeby mieć w swoim narożniku kogoś, o kim wiesz, że będzie cię kochać za to, kim jesteś. Wielką pociechą jest świadomość, że ktoś kocha cię dokładnie za to, kim jesteś – ponieważ zakochał się we mnie, zanim zostałam gwiazdą - stwierdziła Dolly podczas jednej z rozmów.
Bez Carla nie powstałby największy hit Parton - legendarna "Jolene". Do jej stworzenia zainspirowała piosenkarkę kasjerka z banku, która zauroczyła się jej mężem. O żadnym romansie nie było mowy, ale Carl rzeczywiście zaczął coraz załatwiać bankowe sprawy.
On po prostu uwielbiał chodzić do banku, bo poświęcała mu tyle uwagi. To było trochę jak żart między nami, kiedy mówiłam: "Do cholery, spędzasz dużo czasu w banku. Nie sądzę, że mamy aż tyle pieniędzy". Więc to naprawdę niewinna piosenka, ale brzmi jak by była okropna - przyznała po latach Parton.
Zobacz również: Sąsiedzi Gene'a Hackmana i Betsy Arakawy przerwali milczenie. Prawda w końcu wyjdzie na jaw!

Bardzo smutne wieści. Nie żyje 17-letnia Ola z "MasterChefa Nastolatki"