3 marca w południe współpracownicy Dominiki Barabas poinformowali w mediach społecznościowych o jej zaginięciu.
- UWAGA POZNAŃ I OKOLICE!!! ZAGINĘŁA OSOBA - DOMINIKA BARABAS!!! 158cm wzrostu, drobna budowa ciała, ciemne włosy- bardzo krótko ścięte. Ubrana w żółte futro, wysokie różowe buty i duży czerwony plecak. Wszystkie osoby posiadające jakiekolwiek informacje na temat Dominiki proszę kierować bezpośrednio na numer 512306088 bądź pod numer 477732211 - Dyżurny KPP Szamotuły. Bardzo proszę o udostępnianie posta!!! - apeluje przyjaciel piosenkarki.
Jej zaginięcie wydaje się tym bardziej zastanawiające, że dzień wcześniej w publicznym wpisie na Facebooku oskarżyła grupę policjantów z komendy w Dusznikach o brutalną napaść.
- Pragnę zgłosić skargę na funkcjonariuszy z Komisariatu Policji w Dusznikach (ul. Sportowa 1, 64-550 Duszniki), którzy w dniu 01.03.2022 r., w wyniku nieporozumienia (co 10 godzin od mojego zatrzymania potwierdził wykwalifikowany psychiatra z Centrum Medycznego HCP w Szpitalu im. Św.Jana Pawła II w Poznaniu) zostałam bestialsko potraktowana przez pełniących służbę policjantów - rozpoczyna Dominika.
NIE PRZEGAP: Joanna Opozda wnosi pozew o rozwód. Antek Królikowski sporo zapłaci. Szczegóły tylko u nas
33-latka przekazała też, że policjanci odmówili jej prawa do telefonu do prawnika, choć o to prosiła.
- Policjanci śmiali mi się w twarz, ze słowami "to gdzie masz swój telefon?" Zostałam wyprowadzona z własnego domu w pośpiechu i nerwach; telefon został na stole. Ale nie oznacza to, że nie mam prawa zadzwonić do swojego obrońcy. Tłumaczenie pt.: "Nie mamy tutaj telefonu", a chwilę później: "Telefon jest służbowy i nie mogę dać Ci zadzwonić" to jawne kpiny z ofiary - napisała piosenkarka.
Kobieta twierdzi też, że została skatowana przez funkcjonariuszy.
- Zostałam potraktowana jak śmieć - panicznie się bałam, zostałam stłuczona, odarta z wszelkiej godności, siłą wciśnięta do karetki przez 6 osób (2 opryskliwych ratowników i 4 policjantów - przypis: ważę 51 kg), przypięta do łóżka skórzanymi pasami. Nie jestem w stanie opowiedzieć, jak ogromny był to koszmar; piekło jest na ziemi, nie po śmierci. Moje życie zostało doszczętnie zniszczone. Siniaki i krwiaki na całym ciele - a błagałam jedynie o jeden telefon. Nie chciałam jechać do szpitala psychiatrycznego (który zresztą potwierdził, że niektórzy ludzie nie powinni znaleźć się w konkretnym zawodzie - zarówno policjanci, jak i ratownicy), gdyż jestem całkowicie zdrowa na umyśle.Czułam się jak w jakimś chorym filmie klasy B; ale niestety - to nie był film - napisała Dominika.
Skontaktowaliśmy się z komendą w Dusznikach z prośbą o komentarz w sprawie zatrzymania i zaginięcia Dominiki Barabas. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.