Don Vasyl: Porwałem sobie dziewczynę na żonę!

2010-09-01 21:00

Żonę poznał, gdy pracował w zespole Terno. Ale zanim ją poślubił, zgodnie z romską tradycją porwał ją z domu. Tylko nam Don Vasyl (60 l.) opowiada o swojej rodzinie.

Moja żona Maria jest wybitną tancerką. Poznaliśmy się, gdy pracowała w zespole Terno, a ja z nimi współpracowałem. Dziś Maria już nie występuje, ale przygotowuje do występów nowe tancerki i tancerzy. Świetnie zajmuje się domem i wnukami. I jest bardzo wyrozumiała. Mimo że nie ma mnie często w domu, połowę życia spędzam w trasie, ona to rozumie.

Tak jak i ja, Maria pochodzi z muzykalnej rodziny. Jej starsza siostra to słynna Randia, która przez wiele lat występowała w Stanach Zjednoczonych, ale teraz wróciła do Polski i mieszka w Warszawie.

Maria, a po romsku Kali, czyli Czarnula, została moją żoną według cygańskiego zwyczaju, czyli porwania. Wiedziałem, że jej się podobam, więc miałem ułatwione zadanie, ale byłem trochę niepewny, czy mnie przyjmie i czy będzie chciała się ze mną związać. Gdy ją poznałem, byłem już żonaty przez parę miesięcy z Polką. Z tego związku mam córkę Agnieszkę.

Jak to było z tym porwaniem? Poprosiłem mojego kolegę gitarzystę z polskiego zespołu, żeby poszedł do Marii do hotelu i zawołał ją na dół, bo prosi ją koleżanka. Gdy zeszła, razem z innym kolegą złapaliśmy ją do taksówki i odjechaliśmy. Powiedziałem, że jak ze mną nie pójdzie, to narobię jej wstydu, ale ona się zgodziła i tak zostaliśmy małżeństwem.

Pierwszym naszym synem jest Vasyl Junior (39 l.), potem urodził się Dżiani (32 l.). Vasyl wychowywał się na scenie. Jeździł z nami na koncerty. Sale, w których graliśmy, były często brudne, nieogrzewane, a on zawinięty w kocyk spał w garderobie. Gdy podrósł, zostawialiśmy go w garderobie, a gdy się budził, wchodził na scenę i zaczynał tańczyć. Widowni bardzo się to podobało, rzucali mu cukierki, bili brawo.

Dżiani też od małego wychowywał się na scenie, ale miał lepszy start. Kształcił się w klasie skrzypiec, gra na fortepianie, a śpiewu uczy go znana z show "Jak Oni śpiewają" Ela Zapendowska.

Kiedyś Cyganie nie chodzili do szkoły. Ale ja nie zabraniam dzieciom się kształcić. Muszą to robić, żeby ich życie było łatwiejsze. Nasz król mówi to samo. Moja żona też dba o to, by wnuki się uczyły. Wozi dzieci do szkoły codziennie, czasem robi parę kursów, bo o różnych porach kończą lekcje.

Moim marzeniem jest, aby wnuczka Princeska (11 l.) została dentystką. Nam Cyganom nie wolno być lekarzami, bo nie możemy dotykać ciał obcych ludzi. Możemy być jednak dentystami. Być może tym zawodem zajmie się córka Agnieszki, czyli moja wnuczka Nataszka (15 l.).

Jakie zwyczaje kultywuje się w moim domu? Polsko-romskie, czyli gość w dom, Bóg w dom. Nie żałujemy sobie jedzenia i gościom też. Wierzymy w Boga, dbamy o tradycje romskie, bo nie mamy swojego kraju ani ziemi. Jedynym naszym państwem jest nasza muzyka, tradycja. Chciałbym, aby tradycja muzyczna, która jest w naszym domu od wieków, była kultywowana nadal, by była poważnie traktowana przez moje dzieci i wnuki. Cieszy mnie to, że Polacy coraz przyjaźniej podchodzą do Romów, że stereotyp negatywnego myślenia o Romach się zmienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają