Marcin wziął się do najtrudniejszych prac: posprzątał stajnię, przerzucał gnój, nakarmił świnie i koziołki, malował domki dla zwierząt, a na koniec zabrał się do zakraplania psów preparatem przeciwko kleszczom. W taki sposób spędził cały dzień. Okazuje się, że aktor sam adoptował zwierzęta z tego miejsca. - Moje psy, Rózia i Chlebek, pochodzą właśnie z tego schroniska. Chlebek trafił do niego jako potwornie zakleszczone i pokryte innymi pasożytami szczenię, tutaj uratowano mu życie. Dziś ma ciepły dom i psią kumpelkę - mówi Marcin Dorociński. - W polskich schroniskach na własny kąt czeka ponad 100 tysięcy psów i 24 tysiące kotów. Nawet jeśli nie możesz zaadoptować zwierzaka, możesz mu pomóc, regularnie przyjeżdżając do schroniska. Przekonasz się, że to wspaniałe doświadczenie! - zachęca aktor.
Zobacz: Agent Gwiazdy 2: Jarosław Kret znowu gra na przekór grupie. Jest agentem?