Dorota Chotecka i Radosław Pazura pobrali się niemal 30 lat temu i od tamtej pory są zgodnym małżeństwem. Para przetrwała razem bardzo wiele i była dla siebie wsparciem w najtrudniejszych chwilach. Jednym z trudnych wydarzeń, które zostanie na zawsze w ich pamięci, jest wypadek, któremu uległ Radosław Pazura. Aktor przez 10 dni przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej i groziło mu kalectwo. W ostatnim wywiadzie jego żona wspominała, że był to czas, kiedy trzeba było podejmować bardzo szybkie decyzje, które miały wpływ na życie jej ukochanego. Po operacji i terapii wszystko dobrze się skończyło, ale życie pary nie wygląda już tak samo, jak dawniej. Dorota Chotecka i Radosław Pazura uznali wypadek za błogosławieństwo i nawrócili się.
Dorota Chotecka i Radosław Pazura nawrócili się po wypadku
Były momenty, kiedy traciłam nadzieję i przyszłość jawiła mi się w ciemnych barwach. Konieczne było podejmowanie w bardzo krótkim czasie decyzji, które miały wpływ na życie Radka. Trudno mi powiedzieć, jakbym się dziś zachowała w takim momencie. Nie mam pojęcia, czy nie załamałabym się totalnie lub nie wpadłabym w depresję. Mam nadzieję, że nie. Ale tego nie wiem. Wtedy zdałam egzamin. I po tym wszystkim przyszła do mnie taka refleksja, że jeżeli kogoś bardzo się kocha, ale tak naprawdę całym sercem, i nie wyobraża sobie życia bez tej drugiej osoby, to chwile zwątpienia, odsuwa się na dalszy plan. Ważniejsze było dla mnie to, żeby Radek przeżył, a nie to, czy będzie niepełnosprawny - wyznała Dorota Chotecka w rozmowie z Plejadą.
Gdyby nie szybkie decyzje i czujność lekarzy, aktor mógł skończyć na wózku inwalidzkim.
- Po wypadku groziło mi kalectwo. Lekarze nie wykluczali, że do końca życia będę na wózku inwalidzkim. Gdyby nie to, że tuż po przywiezieniu mnie do szpitala zapadła decyzja o szybkiej operacji, to dziś pewnie nie chodziłbym o własnych siłach - wyznał Radosław Pazura.
Radosław Pazura opowiedział o swoim nawróceniu, które nastąpiło tuż po wypadku. Aktor potraktował to nieszczęście jako łaskę od Boga.
Dla mnie punktem zwrotnym był moment, gdy Dorota opowiedziała mi o tym, co się wydarzyło. Ja w ogóle nie byłem tego świadomy. Później skonsultowałem to z lekarzami i zrozumiałem, że rzeczywiście ułamki sekund decydowały o moim życiu. To mną wstrząsnęło. Nagle wszystko stało się dla mnie jasne. Byłem pewien, że Bóg musiał mieć w tym swój udział. Wszystko, co później działo się w naszym życiu, było dla mnie potwierdzeniem tego, że ten wypadek miał sens. Że był dla nas błogosławieństwem i łaską - wyznał Pazura.
- Wydaje mi się, że w ogóle wiara jest łaską. Trudno mi to wytłumaczyć. To się albo czuje, albo nie. Każdy ma inaczej, każdy ma swoją duchowość. My, w związku z naszą wiarą, nosimy w sobie wielkie szczęście i dlatego nazywamy to łaską - dodała Dorota Chotecka.