Dorota Gardias zakaziła się koronawirusem najprawdopodobniej od swojej siedmioletniej córki Hani. Dziewczynka z kolei złapała chorobę w szkole. Siedmiolatka przechodzi ją podobno łagodnie i w miarę bezobjawowo, nie licząc tylko lekkiej temperatury. O tym, jak nieprzewidywalna jest to choroba, świadczy fakt, że Dorota Gardias cierpi o wiele bardziej - lekarze podają jej tlen.
Już wiadomo, że Dorota Gardias ostatni raz w pracy była zaledwie dziesięć dni temu, 20 września. Potwierdziła to stacja TVN, która wysłała do naszej redakcji specjalne oświadczenie.
"Dorota Gardias po raz ostatni była w pracy 20 września. Zgodnie z obowiązującymi w TVN Grupa Discovery zasadami postępowania w przypadku stwierdzenia przypadku zachorowania na koronawirus natychmiast zidentyfikowaliśmy wszystkie osoby, które mogły mieć z nią w tym okresie kontakt. Zostały one bezzwłocznie poinformowane o sytuacji i skierowane na firmową kwarantannę. Żadna z tych osób nie ma objawów COVID-19 i nie kwalifikuje się do kwarantanny według zasad Sanepidu.
Jesteśmy w stałym kontakcie z Dorotą i szpitalem, w którym przebywa. Życzymy jej szybkiej rekonwalescencji i czekamy na jej powrót do pracy. W poszanowaniu prywatności naszych pracowników nie przekazujemy do publicznej wiadomości informacji na temat ich stanu zdrowia ani szczegółów dotyczących zwolnień lekarskich, z których korzystają.
Jednocześnie informujemy, że wszystkich pracowników naszej firmy obowiązuje wzmożony reżim sanitarny, polityka zachowania dystansu, noszenie maseczek oraz system pracy zmianowej (podział na grupy i strefy)" - czytamy.
Gardias ciężko chora na koronawirusa. Co z kolegami z pracy? Jest komentarz TVN
Na Instagramie pogodynki wrze. Problemem dla fanów okazały się... zdjęcia, które wciąż są wrzucane do sieci. Na ostatniej fotografii, z 30 września, Dorota Gardias jest uśmiechnięta i pozuje na zielonej trawie. Internauci zauważają, że to chyba poważna wpadka kogoś od PR-u i marketingu pogodynki, kto wciąż prowadzi jej oficjalny profil, nie zwracając uwagi na jej stan. Nie od dziś bowiem wiadomo, że osoby publiczne rzadko kiedy zajmują się prowadzeniem kont w social mediach - zwykle mają w tym celu wynajęte agencje.
"Gratuluję głupoty osobom, które nie wiedzą, że osoby publiczne mają ludzi od prowadzenia social media, więc pobyt w szpitalu i zdjęcie z koniczyną wstawione na insta się nie wykluczają" - czytamy w jednym z komentarzy.
Póki co nikt od strony Doroty Gardias nie skomentował całej sytuacji.