Dorota Gardias guzka w piersi wykryła już dwa lata temu. Lekarz wówczas ją uspokoił i powiedział, że nie ma się co przejmować, tylko wystarczy obserwować sytuację. - Po dwóch latach ta sama pierś zaczęła dawać sygnały. Organizm zaczął wysyłać alarmy. Pojawiło się ciągnięcie w piersi i jeszcze inne rzeczy - wyjawiła pogodynka.
Diagnoza, którą usłyszała wywołała u niej początkowo strach. Potem do choroby postanowiła podejść ze spokojem. - Mam dużo wiary w to, że będzie dobrze. (...) Choć faktycznie ten pierwszy komunikat, że to jest nowotwór sprawił, że zesztywniałam. To był ogromny stres. (...) Najpierw pojawiła się ogromna panika. (...) Był taki moment, że nie było łatwo, bo psychika jednak trochę dostała, ale teraz jestem pozytywnie nastawiona. Wiem, że jestem w dobrych rękach - mówiła reporterowi "Dzień dobry TVN". - Jestem w bardzo dobrej sytuacji. Trudnej, ale bardzo dobrej. Jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tego wszystkiego i podchodzę do tego zadaniowo - jest sprawa do załatwienia i trzeba ją załatwić - dodała.
Przypomnijmy, że niedawno Dorota Gardias przeszła bardzo ciężko zakażenie koronawirusem. Trafiła do szpitala i miała problemy z oddychaniem.