W piątek na YouTube ukazał się teledysk do utworu Doroty Masłowskiej pt. "Gadżety". Pisarka długo nie cieszyła się sukcesem, gdyż dzień później uległa groźnemu wypadkowi w parku. - Dużo emocji, dużo wiadomości, dużo rozmów. W piątek pękała mi trochę głowa, w sobotę pękła mi już dosłownie, kiedy biegałam rano w parku i podciął mnie rozpędzony pies - napisała Masłowska informując o pobycie w szpitalu.
Portal CGM zacytował także inny wpis Masłowskiej, który już zniknął z sieci. Opisała tam lekarkę, która wypowiedziała się na temat jej twórczości.
- Aleksandra Terpińska twierdzi, że nie ma wypadków. Jeśli tak, to nie wiem, do czego podświadomie dążyłam, chyba żeby BYĆ NOSZONĄ NA RĘKACH, a potem LEŻEĆ SOBIE WŚRÓD ZIELENI. Zieleni, utyskiwań ludzi luźnych, pikania aparatur i skrzypienia crocsów. Plusy: bardzo długo funkcjonowałam wczoraj pod pochlebnym kryptonimem „kobieta lat ok. 30”. Dopóki lekarka, która robiła mi tomografię nie powiedziała: „o, akurat słuchałam wczoraj pani płyty! Tzn. nie skończyłam”. Ja: nie podobała się pani? Lekarka: „Powiem dyplomatycznie: nie skończyłam.” Oprócz tego i że SBM-owe bobasy znowu ob***ły mnie od stóp do głów (na szczęście robię to wszystko w kombinezonie przeciwbobasowym), jestem niebotycznie szczęśliwa” – oznajmiła Masłowska.