Polskie gwiazdy krytycznie o wierze i Kościele
Podejście do wiary od dawna dzieli społeczeństwo. Bardzo długo jakakolwiek krytyka wywoływała falę oburzenia. Obecnie coraz więcej znanych osób deklaruje chęć dokonania apostazji, czyli oficjalnego wyjścia z Kościoła. Dwa lata temu opowiedział o tym Dawid Podsiadło. W rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim podkreślił jednak, że nie ma problemu z sama wiarą, ale instytucją Kościoła. Apostazji dokonała już kilka lat temu koleżanka po fachu Dawida - Margaret.
Kilka dni temu swoim podejściem do wiary podzielił się aktor Andrzej Zieliński. "Z tą katolickością w Polsce jest dziwna sytuacja. Chyba ksiądz Sowa powiedział kiedyś, że w Polsce Bóg został zastąpiony narodem. Coś w tym jest. To, jak wiele ludzi można obrazić w imię wiary - i to każdej wiary, żeby nie było - jest niebywałe. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego" - mówił w rozmowie z Plejadą. Zwrócił również uwagę, że tematy związane z religią czy wiarą w Polsce budzą ogromne emocje.
Teraz o wierze rozpisała się Dorota Szelągowska, która przez lata deklarowała się jako katoliczka. Jej stosunek do Kościoła i wiary uległ jednak zmianie. Obecnie uważa się za osobę wierzącą, która odeszła od Kościoła. "Więc oto jestem. Popierająca in vitro, dostęp do antykoncepcji, wiedzy, opowiadająca się za legalizacją związków jednopłciowych. W imię równości wobec prawa. I szacunku. Niekatoliczka. Wierząca. Na razie nieprzynależąca" - pisała o sobie w felietonie dla "Wysokich Obcasów".
Zobacz również: Sebastian Karpiel-Bułecka nie wstydzi się wiary. Co sądzi o apostazji?
Dorota Szelągowska o wierzących i jej podejściu do wiary
Teraz wróciła do tego tematu. W swoim najnowszym felietonie nie szczędzi mocnych słów, a wierzących porównała do płaskoziemców. "Ze wszystkich rzeczy, jakie przychodzą mi do głowy, to chyba właśnie myślenie o Bogu – czyli początku i sensie, jest najbardziej 'obłędogenne' (...) Czasami zazdroszczę sobie samej, gdy byłam katoliczką i świat był cudownie prosty. Nie podważałam, przyjmowałam, wierzyłam. Nie z głupoty, ale z wyboru. To było bardzo bezpieczne i dobre. A potem przestałam, no i się zaczęło" - napisała na wstępie.
Następnie zastanawiała się, jaki wpływ na jej życie miała boska "moc sprawcza". Nawiązała przy tym do choroby nowotworowej, z która dwukrotnie zmagała się jej matka - Katarzyna Grochola. "A jeśli to Bóg, to co miał na myśli, jeśli w swoim planie, poza stworzeniem świata i wysłaniem swojego syna na śmierć, umieścił jeszcze raka dla mojej mamy? Dwa razy" - pytała.
Następnie porównała Boga do władcy nieokreślonego państwa. Pokusiła się o stwierdzenie, że współcześnie taki władca za swoje czyny zostałby postawiony przed Międzynarodowym Trybunałem w Hadze. Później przeszła do statystyk. Stwierdziła, że ponad 2 mld ludzi wierzy Boga, czyli około 30% populacji. Następnie dodała, że 4% Polaków wierzy, że Ziemia jest płaska.
"I tu pojawia się moje pytanie – dlaczego śmiejemy się z nich, a nie z tamtych? (...) Rozumiem, że są badania i dowody na to, jak wygląda ziemia, ale takie same dowody są na to, że człowiek, jak umrze, to nie żyje, a nie zmartwychwstaje i udaje się w miasto. I jak tu nie dostać obłędu?".
Na koniec przyznała, że nie jest ani płaskoziemcą, ani katoliczką, ale w Boga wierzy. "Szukam, poznaję, doświadczam i kompletnie nic nie rozumiem. Ale może to i dobrze" - zakończyła.
Dorota Szelągowska o tym, ile trzeba zarabiać, by godnie żyć. Ta kwota dla wielu jest nieosiągalna!
Dorota Szelągowska. Pasja, która łączy pokolenia