- Niedawno razem z Marcinem Prokopem pożegnaliście się państwo z widzami Dzień Dobry TVN na czas wakacji. Jak one będą u pani wyglądały w tym roku?
- Moje wakacje na razie są w zawieszeniu. Co roku wybierałam się latem do Grecji, ale nie jestem pewna, czy tym razem taki wyjazd będzie możliwy, ze względu na obostrzenia związane z pandemią. Dlatego tym razem nic nie planuję. Na razie podróżuję po Polsce, choć przede wszystkim w celach służbowych, a że lubię to robić, to traktuję to jak moją namiastkę wakacji. A co dalej? Nie wiem.
- Jaki ma pani w takim razie patent na udane wakacje w Polsce?
- Mam to szczęście, że mieszkam w domu z ogrodem, który co prawda jest niewielki, ale zawsze to własna przestrzeń na świeżym powietrzu i zawsze mam tu co bić i jak odpoczywać. Dlatego z przyjemnością posiedzę tego lata w domu, zwłaszcza, że w ciągu ostatniego roku niewiele miała na to czasu. Doszliśmy natomiast z naszymi przyjaciółmi, z którymi zawsze podróżujemy, do wniosku, że w tym roku po prostu wybierzemy się w Polskę i wybierzemy nasze ulubione kierunki. Moim ukochanym miejscem w Polsce jest Dolny Śląsk, ale też okolice Suwałk. Będziemy więc robić takie krótkie wypady, nic się więc nie stanie. jeśli wyjazd zagraniczny się nie uda. Podróżowanie po Polsce sprawia mi taką samą przyjemność. Choć może będzie mi brakować ciepłego morza.
- Powrót z wakacji na plan Dzień Dobry TVN zapowiada się równie ciekawie, bo na początku września program obchodzić będzie 15 urodziny. Jak zmierzacie państwo uczcić ten jubileusz?
- Prace nad koncepcją jeszcze trwają, na szczęście mamy jeszcze trochę czasu. Na pewno chcemy przygotować dla widzów coś wyjątkowego. Mamy nadzieję, że uda się zorganizować galę albo coś w rodzaju koncertu, podczas którego żeby będziemy mogli podziękować widzom za to, że są z nami od 15 lat. Uważam, że to sukces! Liczymy też, że uda się spotkać się ze wszystkimi, którzy przez lata pracowali przy programie, bo nasze kontakty zawodowe i towarzyskie się nie urwały wraz z zakończeniem współpracy z Dzień Dobry TVN. Mamy więc nadzieję, że w tym licznym gronie wszystkich prowadzących i tych, którzy kiedyś prowadzili program, uda nam się świętować. Oby tylko pandemia nie pokrzyżowała naszych planów.
- Pani z Dzień Dobry TVN związana jest niemal od samego początku.
- Od 14 lat. Dołączyliśmy z Marcinem Prokopem do zespołu rok później.
- Pamięta pani swoje początki? Spodziewała się pani wtedy, że ta przygoda potrwa tak długo?
- Pamiętam, że mieliśmy nadzieję, że potrwa długo (śmiech)! Przyznam, że nie pamiętam pierwszego dnia w programie, a to dlatego, że wbrew pozorom przechodzenie z jednej telewizji do drugiej, podobnej, czyli z Pytania na Śniadanie do Dzień Dobry TVN, wcale nie było takie proste. Dlatego nasze pierwsze wydanie poprzedziły liczne próby w studiu, kiedy mogliśmy się poznać z całą ekipą na planie oraz częścią techniczną. Dlatego lepiej pamiętam ten okres przygotowawczy do zmiany programu, niż samo pierwsze wydanie. Ono w zasadzie było już najłatwiejszą częścią naszego debiutu.
- 15. urodziny programu to dobra okazja do wspomnień. Do których wraca pani najchętniej?
- Takie piękne chwile, które zostają w pamięci, to na przykład te, kiedy przez kilka minut opowiadamy w programie o chorobie dziecka, zachęcając widzów do pomocy, a dwie godziny później udaje się uzbierać milion złotych. W takich momentach widzisz, że za pomocą tego medium, jaką jest program, w którym głównie dostarczamy newsów i rozrywki, można zrobić coś dobrego i wykorzystać je, aby pomóc innym. To są chwile, które nas zawsze poruszają. Podobnie jak wtedy, gdy nasi bohaterowie później do nas przyjeżdżają i możemy zobaczyć, jak dziecko jest już w zupełnie innym stanie po operacji, na którą złożyło się tak wiele osób. Bardzo też lubimy wywiady, w których możemy poruszyć ważne problemy, zwrócić na coś uwagę. Nasz program składa się z bardzo wielu elementów, są tu zarówno tematy lżejsze, bardziej rozrywkowe, jak i trudniejsze, poruszające różne problemy społeczne. My bardzo lubimy te rozmowy, które zostają w pamięci widzów z jakimś przekazem.
- Bywa poważnie, ale też też dużo miejsca na śmiech, zwłaszcza w państwa przypadku. Razem z Marcinem Prokopem od lat tworzycie najbardziej lubiany duet w programie. Na czym, pani zdaniem, polega wasz fenomen?
- Po pierwsze, jesteśmy bardzo charakterystyczni, a wiadomo, że charakterystyczny wygląd powoduje, że ludzie łatwiej nas zapamiętują. To jak z Bolkiem i Lolkiem. Naszym atutem jest to, że łączy nas prawdziwa relacja. Nie jesteśmy duetem stworzonym specjalnie z myślą o programie, tylko parą autentycznych przyjaciół, co widać, słychać i czuć, bo nasi widzowie doskonale orientują się, kiedy te relacje na ekranie są prawdziwe, a kiedy udawane. Ja bym zresztą nie potrafiła tego zagrać. My się przyjaźnimy od lat i możemy sobie dzięki temu na różne rzeczy pozwolić. Po za tym jesteśmy optymistyczni. Ludzie mają dosyć nadętych twarzy, które ze smutną miną przekazują jeszcze smutniejsze informacje. My lubimy ten świat i lubimy ludzi. Mamy też poczucie humoru, przede wszystkim na swój temat. Potrafimy kpić z samych siebie, nie ukrywamy naszych wpadek, nie jesteśmy perfekcyjną parą prowadzących, ale myślę, że widzowie lubią właśnie ludzi, którzy nie są perfekcyjni.