Super Express: Zostałeś gwiazdą Discovery Channel. Jak to się stało, że zaproponowano Ci program "Granice wytrzymałości Zachara"?
- Dostałem telefon od producenta, Rafała Waszkiewicza, którego wcześniej nie znałem. Zapytał mnie, czy jestem w stanie podjąć się czegoś takiego. Miał na mnie namiar od ludzi z jednostki specjalnej.
W połowie stycznia spędziłeś dziesięć dni i dziesięć nocy w górach Izerskich. Co przy sobie miałeś?
- Ekipa produkcyjna zdecydowała co mogę ze sobą zabrać. Chcieli żebym miał tylko nóż i krzesiwo. Próbowałem wywrzeć na nich zmianę tej decyzji. Chciałem mieć ze sobą plecak, jakiś prosty zestaw survivalowy i linę, ale nie dostałem pozwolenia. Nie wiedziałem co dokładnie będę robić przez te 10 dni. Wiedziałem tylko, że będę musiał przetrwać, przemieszczać się, pokonywać duże ilości kilometrów. Chciałem bardzo zabrać manierkę i kubek do gotowania wody. Nie udało się.
W czym w takim razie trzymałeś wodę?
- Wystrugałem sobie specjalny kubek z kawałka drewna. Do tego potrzebna mi była jeszcze kora, popiół i żywica. Ale nie chcę więcej zdradzać. Widzowie zobaczą to już w pierwszym odcinku.
A co z ciepłą wodą? Przecież nie dało jej się podgrzać w drewnianym kubku.
- Znalazłem sposób na jej podgrzanie. Pewnie zastanawiasz się też jak transportowałem wodę z rzeki? O tym również widzowie przekonają się oglądając program. Mogę tylko zdradzić, że pomogła mi… prezerwatywa.
Rozumiem, że prezerwatywę przemyciłeś bez wiedzy produkcji?
- Tak, zawsze mam ją przy sobie, gdy szykuję się do podobnych wypraw, bo ma wiele zastosowań. Dowiedziałem się o tym podczas szkoleń, które miałem z Amerykanami. Używa się jej np. do zabezpieczenia lufy karabinów, żeby nie dostały się żadne ciała obce, gdy patroluje się jakieś miejsca zapylone, albo np. bagna. Prezerwatywa jest mała, nie ciąży, nie przeszkadza, a potrafi uratować życie.
Co było dla ciebie w tym programie najtrudniejsze?
- Noce. Nie byłem wcześniej w takiej sytuacji, żeby spać bez niczego. Na wcześniejszych wyprawach zawsze miałem jakąś karimatę, śpiwór, czy płachtę biwakową. Zawsze miałem podstawowy sprzęt w wyposażeniu. A tu przy tych minusowych temperaturach, a sięgały nawet do - 27°C było ciężko. Tylko ognisko ratowało mnie żeby przetrwać te noce. W alarmowych sytuacjach kiedy byłem poza swoją bazą, robiłem jamę w śniegu, w której spałem. Zrobiłem ją kiedy była zamieć i nie miałem szansy powrotu do szałasu. Kryzys dopadł mnie szóstego dnia. Chciałem, żeby już był koniec tego programu, ale ten koniec strasznie wolno nadchodził.
Miałeś moment, w którym chciałeś zrezygnować?
- Nie chce robić z siebie jakiegoś bohatera i twardziela, ale ja nie mogłem zrezygnować. To byłaby katastrofa dla mnie i mojego wizerunku. Krążą o mnie jakieś tam legendy w jednostce. Przygotowując teraz ludzi do selekcji, uczę ich walczyć ze słabościami, a także tego jak je pokonywać. Więc cały czas miałem w głowie myśl, co by powiedzieli gdybym zrezygnował.
Jak zdobywałeś pożywienie?
- Przez pierwsze trzy dni nic nie jadłem. Czwartego dnia szukając wody, znalazłem sarnę. Leżała rozwalona ze złamaną kończyną. Gdy ją skórowałem i patroszyłem skostniały mi ręce, był duży mróz a sarna była zmarznięta. Musiała nie żyć od co najmniej kilku godzin.
Nie boisz się, że jak ten odcinek zobaczy Joanna Krupa, to możesz mieć problem?
- Nie jestem myśliwym i nie poluję na zwierzęta dla sportu. Po prostu znalazłem zwierzę, które było już martwe. A że musiałem przetrwać, to zjadłem to co mi dała natura. Przecież gdybym ja jej nie zjadł, to zjadłoby ją jakieś zwierzę. Więc to chyba nie ma znaczenia.
Co jeszcze jadłeś?
- Pyszną miazgę z sosny i igły z sosny. Udało mi się też złowić pysznego pstrąga.
A jak sobie radziłeś z higieną osobistą? Nie miałeś przecież szczoteczki do zębów i zapasu bielizny.
- Na mycie zębów znalazłem pewien sposób. Natomiast jeśli chodzi o bieliznę, to przez te 10 dni miałem te same skarpetki i majtki. Do umycia ciała wykorzystałem świeży śnieg. Akurat był bezwietrzny dzień i nie padało nic. Chciałem przede wszystkim zmyć z siebie zeschniętą sól z potu, żeby nie podrażniała skóry i w miarę utrzymywać higienę, żeby w przypadku zranień nie wdała się jakaś infekcja. Fajnie też było zdjąć z siebie całą odzież po kilku dniach. Śnieg na pewno ma mniejszą wilgotność od wody więc szybciej można się wysuszyć po takiej kąpieli. Ja nawet wykorzystywałem śnieg, żeby szybciej się wysuszyć po kontakcie z zimną wodą. Śnieg pochłania wilgoć.
To pewnie po zakończeniu programu długo nie wychodziłeś z wanny?
- Po powrocie do hotelu marzyłem o gorącym prysznicu. I jak już byłem w pokoju, to poszedłem do łazienki i chciałem spędzić minimum godzinę pod prysznicem. I wiesz co się stało? W kranie leciała chłodna woda. A to właśnie to marzenie podtrzymywało mnie przy życiu.
Rzuciłeś się na jedzenie?
- A wiesz, że nawet nie. Pierwsze co zrobiłem, to wypiłem cały kubek Coca Coli.
Ten program sprawi, że staniesz się osobą popularną. Jesteś na to przygotowany?
- Nie. Wywodzę z pewnych specyficznych środowisk z wojska, gdzie ta popularność nie była dla nas potrzebnym elementem do funkcjonowania. Nigdy nie chcieliśmy być gwiazdami czy celebrytami. Na pewno nie zobaczysz mnie w "Tańcu z gwiazdami" choć podobno bardzo dobrze tańczę.