W programie "Down the road. Zespół w trasie" obserwujemy podróż po Europie, szóstki podopiecznych Przemysława Kossakowskiego. Sukces programu zaskoczył wszystkich. W każdym odcinku mamy do czynienia z całą paletą emocji. Ludzie z Zespołem Downa są bardzo bezpośredni i szybko skracają dystans. Bohaterowie przez kilka tygodni zdążyli się ze sobą zżyć. Pojawiły się między nimi przyjaźnie, miłości, a także zazdrość i zdrada. W każdym odcinku uczymy się czegoś na temat ludzi cierpiących na tę chorobę. Tak było również podczas pobytu bohaterów w Weronie.
"Mieć własną rodzinę". Łamiące serce pragnienia bohaterów "Down the road"
Michał świętował swoje imieniny. Dziewczyny postanowiły zrobić mu niespodziankę i przed nim zatańczyć! Chciały poczuć się seksownie, więc ubrały najlepsze sukienki i zrobiły makijaże. Panowie na ich widok oniemieli. Michał nie mógł oderwać wzroku od Dominiki, w której jest szaleńczo zakochany. Jednak dziewczyna odrzuciła jego zaloty i pragnie się z nim tylko przyjaźnić. Kossakowski zabrał całą szóstkę do jednego z werońskich lokali. Pozwolił im na więcej szaleństwa niż zwykle. Jego podopieczni mogli pić piwo. Impreza rozkręciła się do tego stopnia, że brali w niej udział wszyscy klienci restauracji. Panowie chętnie tańczyli z Włoszkami. Krzysztof zapalił papierosa i zainteresował się tatuażami pięknych kobiet. Dla niego alkohol, papierosy i tatuaże to symbole dorosłości i wolności. Symbole świata, w których nikt nie dyktuje mu co ma robić. Michał tego wieczoru czuł się wyróżniony. Jego przesłanie zostanie na długo zapamiętane: - Ludzi w nas zobaczyli (...) Mogą nas dotknąć, pocałować . Nie można się tym zarazić. Kochani zrozumcie wreszcie, że my też jesteśmy ludźmi tak jak wy. Chociaż się trochę różnimy.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj