Dramat Anny Dymnej. "To jest okrutne"
- Jestem bardzo zmęczona. Ja jestem negatywna, ale mój mąż walczy od 14 dni, a od dwóch jest w szpitalu – ujawniła aktorka w programie "Sprawdzam" na antenie TVN24. Wyraźnie podłamana Anna Dymna zdradziła, że sama otrzymała negatywny wynik na obecność koronawirusa w organizmie. Takiego szczęścia nie miał jej mąż. - Lekarze walczą o jego zdrowie i życie. Bardzo im dziękuję. Jestem pełna podziwu, to są prawdziwi bohaterowie – dodała.
ZOBACZ TAKŻE: Agnieszka Woźniak-Starak znów w żałobie. Wielka strata! "Dziękuję, że byłeś przy mnie"
Prowadzący Krzysztof Skórzyński poprosił swoją rozmówczynię o komentarz na temat masowych protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że dopuszczalność aborcji w przypadku ciężkiego lub śmiertelnego uszkodzenia płodu jest niezgodna z konstytucją - czyli ponad 97 proc. przypadków przerywania ciąży w naszym kraju. - Myślę, że to jest tortura, że ludzie walczą o życie i zdrowie najbliższych. Coraz więcej moich przyjaciół jest chorych i ktoś nam zafundował coś takiego - powiedziała Anna Dymna.
- Od 20 lat przyjaźnię się z ludźmi niepełnosprawnymi. Przeprowadziłam setki rozmów z ludźmi, którzy umierają na rzadkie choroby, skazani są na śmierć. Razem z nimi wiemy, że każdy oddech i każda sekunda życia jest największą wartością, ale najpierw byłoby trzeba przygotować tym ludziom jakąś opiekę, żeby mogli godnie żyć. Jeżeli taka ustawa ma wejść, to najpierw byłoby trzeba tym kobietom, które chcą urodzić takie dziecko, powiedzieć, co je czeka - mówiła w dalszej części rozmowy Anna Dymna. - Nigdy tego nie pojmę. To jest najgorszy moment, jakie mógł być. Teraz to już wszystko jest bez sensu. Coraz więcej ludzi będzie chorowało (…) O takich sprawach jak życie człowieka trzeba rozmawiać spokojnie - zaznaczyła.
Źródło: onet.pl