Jednym z gości tegorocznego festiwalu Pol'and'Rock był aktor Arkadiusz Jakubik, doskonale znany z filmów Wojtka Smarzowskiego. Jego role w takich filmach jak "Wołyń" czy "Dom zły" kojarzy niemal każdy. Jakubik uchodzi za otwartego i pewnego siebie człowieka, którego nic nie zachwieje. Okazuje się jednak, że i on ma w życiu trudne chwile, z którymi musi się mierzyć. Zaproszony na Akademię Sztuk Przepięknych, czyli akcję w ramach festiwalu organizowanego przez Jerzego Owsiaka aktor opowiadał uczestnikom wydarzenia o swojej pracy. Zdradził kulisy, mówił, jak przygotowuje się do roli i ile to trwa. Jak powiedział najważniejszą rolą, którą grał to rola z "Domy złego" i jest to dla niego najważniejszy film, w którym wystąpił. To dlatego, że jak uważa, to film, który stawia pytania o to, kim jest człowiek. Nagle Jakubik przerwał swoją wypowiedź o pracy i powiedział: - "Chciałem po prostu powiedzieć, bo mi się przypomniało, a już nie będę tego ukrywał ani chował. W grudniu umarła moja mama, która była bardzo blisko nas, była częścią naszej rodziny. Mieszkała 5 km ode mnie, bo ją sprowadziłem do Piaseczna pod Warszawą i strasznie mi jej do dziś brakuje. Wraca do mnie, przychodzi w snach, w myślach... To się nałożyło z końcówką zdjęć do serialu "Klangor". To był dla mnie trudny czas" - powiedział wzruszony Jakubik. Jak dodał to dzięki pracy mógł zająć głowę czymś innym, niż tragedią związaną z odejściem mamy.
Joanna Górska z Polsatu przekazała wiadomość. Widzowie zaleją się łzami