Tomasz R. to jeden z uczestników najnowszej edycji programu "Rolnik szuka żony". Mężczyzna prowadzi 35-hektarowe gospodarstwo, w którym zajmuje się hodowlą bydła opasowego i produkcją mleka. Jest prawdziwym rolnikiem z krwi i kości. Nie wyobraża sobie, że miałby robić coś innego. Tomasz ma za sobą nieudane małżeństwo, którego owocem są dwie córki. 41-latek nie poddaje się jednak w poszukiwaniach miłości życia i z tego powodu postanowił zgłosić się do programu "Rolnik szuka żony". Pragnie partnerki, która będzie akceptowała go zarówno z zaletami, jak i wadami. Ceni u pań wiarę, szczerość i dobre serce.
Tomasz R. szuka miłości w "Rolnik szuka żony". Czy zwiąże się z kobietą w ciąży?
Tomasz jest gotowy na wejście w związek z kobietą po przejściach, ponieważ sam ma za sobą niełatwą historię małżeńską i wierzy, że partnerka z podobnymi doświadczeniami najlepiej go zrozumie. Z tego powodu mężczyzna zainteresował się 23-letnią Klaudią. Młodsza o 18 lat kandydatka jest w zaawansowanej ciąży, co nie stanowi dla niego przeszkody. Decyzja o zaproszeniu jej do swojego gospodarstwa wywołała jednak spore kontrowersje i na Tomasza spadł hejt.
Tomasz z "Rolnik szuka żony" wyznaje prawdę o konflikcie z żoną
W ostatnim wywiadzie z "Rewią" Tomasz postanowił opowiedzieć nieco więcej na temat relacji ze swoją byłą żoną. Jak wyznał, kobieta zostawiła go po 7 latach małżeństwa, a potem odcięła od córek.
Byłem siedem lat w związku, ale trzy lata temu żona odeszła, zabierając ze sobą nasze dwie córki. [...] Początkowo była żona respektowała postanowienia sądu i mogłem raz na dwa tygodnie zabierać do siebie dziewczynki. Stosowałem się do wyznaczonych dat spotkań, odwoziłem na czas. Rozstania zawsze były smutne, ale zaczynałem się przyzwyczajać do tego rytmu.
Jak twierdzi Tomasz, w pewnym momencie była żona całkowicie odcięła od niego dzieci. Nie tylko nie chce, żeby mężczyzna się z nimi spotykał, ale także zabrania im rozmawiania przez telefon.
Rok temu ucięła nawet te kontakty. Nie mogłem zobaczyć córek i nie otrzymałem szansy porozmawiania z nimi przez telefon. Potrafiłem przyjechać pod dom pierwszej żony w święta i nie zobaczyć małych nawet wtedy. Nadaremnie stałem i patrzyłem w okno, z nadzieją, że dostrzegę je - opowiedział na łamach "Rewii".
Tomasz ma ogromną nadzieję, że była żona w końcu zrozumie, że izolując dzieci od ojca, wyrządza im krzywdę. Liczy, że jeszcze spotka się z ukochanymi córeczkami.
Nie mam nic przeciwko temu, by moja była układała sobie życie. Chciałbym tylko, żeby zrozumiała, że nie dopuszczając do mnie dzieci, robi im krzywdę. Mam też wielką nadzieję, że zmieni zdanie i spotkam się z córkami - zakończył.
Poruszyła Was historia Tomasza?