Któż nie pamięta jego wielkich ról filmowych – Gustlika w serialu "Czterech pancernych i pies" czy Kiemlicza w "Potopie". Ostatnimi laty występował głównie w teatrze i w ukochanym przez Polaków "Ranczu", gdzie grał Stanisława Japycza, bywalca sławetnej ławeczki i ukochanego gosposi z plebanii. Nigdy nie myślał o przejściu na emeryturę. – Jestem gotów ciągle występować, czekam na propozycje – deklarował "Super Expressowi" pod koniec 2017 r.
Jednak jak się okazuje, powrót do serialu może być bardzo kłopotliwy. Legendarny aktor ma bowiem problemy zdrowotne. – Można powiedzieć, że w zasadzie stracił słuch. Dlatego zrezygnował nawet z telefonu stacjonarnego – zdradza nam znajomy aktora.
To może być pewien problem dla producentów filmu. Co prawda na planie występowali aktorzy niedowidzący, tak było w przypadku Romana Kłosowskiego (†89 l.) czy Witolda Pyrkosza (†91 l.), ale brak słuchu może stanowić większą przeszkodę, i to nawet wtedy, gdy wielkiemu aktorowi stworzy się specjalne warunki. Na razie zapewniają, że poradzą sobie z tym wyzwaniem. – Dla pana Franciszka jest zawsze miejsce na planie "Rancza”. Nigdy nie grał tam głównej roli, więc można spokojnie poradzić sobie z nakręceniem jego kwestii. Można przecież skorzystać z aparatu słuchowego, którego nie będzie widać – mówi nam osoba z produkcji serialu.