Dziś ma dwie dorosłe, piękne córki – Julię (21 l.) i Annę (19 l.). Ale jak sama wyznaje, mogło ich nie być. Wszystko przez endometriozę – chorobę narządów płciowych kobiety. Hanna Lis cierpiała na nią przez wiele lat. Na początku lekarze nie wiedzieli, co jej jest. Bezdusznie podeszli do dziennikarki, gdy przez swoje schorzenie miała problem z utrzymaniem obu swoich ciąż. Jedną z nich chcieli przerwać.
- W środku nocy, nad szpitalnym łóżkiem, nad moją głową, lekarze mówili, jakby mnie tam mnie było, „ona roni, zaraz będzie po wszystkim”. Nikt mnie o nic nie pytał, nikt nie pocieszał, nikt nie tłumaczył, dlaczego miałoby Julki nie być. Anki też miało nie być: „nie donosi jej pani, pani Haniu, lepiej przerwać” - wspominała, nadal w emocjach, w Radiu Zet. - Dopiero po latach dowiedziałam się, co prawie zabrało życie moim dzieciom: endometrioza – wyznała.
Dziś córki gwiazdy są pięknymi dziewczynami, które wchodzą w dorosłe życie. A dziennikarka głośno mówi o swojej chorobie, aby pomóc innym cierpiącym kobietom. Lis pomogła skomplikowana operacja – laparoskopia, która trwała 3 godziny przy pełnej narkozie. Ale bolesny problem w końcu znikł.