Jak ujawniła gwiazda, tajemnicze zjawiska zaczęły się, gdy przeprowadziła się do swojej nowej rezydencji położonej w Beverly Hills.
– Jest tam pewien żyrandol, który potrafi nieoczekiwanie się zapalać, kiedy tylko jestem w jego pobliżu, nawet wtedy, gdy jest odłączony od prądu – zwierzyła się dziennikarzom Cher. Czyżby zmarły w 1998 r. Sonny wciąż tęsknił za swoją dawną miłością z lat 60.?