Studio TVN rozlokowało się na dachu ośmiopiętrowego hotelu Hay Adams w Waszyngtonie. Relacjonując wyborcze wydarzenia, Durczok siedział na krzesełku, które od krawędzi dachu dzieliła jedynie niewysoka metalowa barierka. Ale na twarzy Durczoka próżno było szukać strachu. Nic go nie przerażało - ani przepaść tuż za plecami, ani chłód powietrza. Z lekkim uśmiechem na twarzy i powagą w głosie prowadził swoje telewizyjne programy.
Na szczęście niedługo Kamil wróci do Polski, gdzie będzie mógł troszkę odpocząć. Choć przychodzi mu to z trudem...