Danuta Dunin-Holecka, bo tak brzmi nazwisko prezenterki "Wiadomości", które przyjęła po mężu, Krzysztofie, z którym ma synów bliźniaków, Stefana i Juliana, do Warszawy przyjechała z Lidzbarka. Według Filipa Łobodzińskiego (64 l.), który pracował z nią w serwisie informacyjnym TVP, dziennikarka miała wstydzić się swojego pochodzenia oraz nazwiska panieńskiego.
– Przyjechała do Warszawy, do szkoły z internatem, w latach osiemdziesiątych z maleńkiego miasteczka… Lidzbarka Welskiego, gdzie mama była nauczycielką, a ojciec – geodetą i miałem zawsze wrażenie, że ona się tego pochodzenia ciut wstydzi - powiedział "Dużemu Formatowi" Łobodziński, czyli słynny dziecięcy aktor PRL. Ujawnił przy tym jej panieńskie nazwisko.
– Gdy byliśmy na jakimś wspólnym wyjeździe telewizyjnym, kolega zapytał: dlaczego podpisuje się Dunin-Holecka? Czy Dunin to jej panieńskie? Wyjaśniła z zakłopotaniem, że mąż Krzysiek jest Dunin-Holecki i to po nim przyjęła oba człony nazwiska. Pytana dalej, jak się nazywała przed ślubem, odpowiedziała z wyraźnym rumieńcem: Szuba – dodał Filip Łobodziński.