Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz miała poważny wypadek
Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz jest doskonale znana widzom TVN. W 2017 zadebiutowała przed kamerami TVN24 BiS, gdzie prowadziła program "ShowBiznes i Świat". Potem była gospodarzem "Zaskocz bliskich" w Polsat Cafe. W połowie 2020 roku dołączyła do zespołu "Dzień Dobry TVN".
Zapracowana dziennikarka końcem lutego razem z rodziną i przyjaciółmi wyjechała na urlop do Merano w Południowym Tyrolu. Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz relacjonowała wyjazd na swoim Instagramie. Zamieszczała m.in. filmiki z rodzinnego szaleństwa na śniegu. 28 lutego dodała post, który zaszokował jej fanów. Zamiast ze stoku, nadawała ze szpitalnego łóżka.
Stwierdziła, że miała wrzucić post o tym, jak cudownie spędzili czas na wyjeździe. Wypoczynek i relaks na stoku przerwał jej poważny wypadek, któremu uległa podczas jazdy na nartach. Skutki tej sytuacji były na tyle poważne, że Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz natychmiast trafiła do włoskiego szpitala, gdzie czekała ją operacja. Wyznała, że doznała wypadku w wyniku braku ostrożności snowboardzisty, który w trakcie zjazdu był skupiony na nagrywaniu filmików.
Tymczasem, zamiast pić ostatnią, gorącą czekoladę na stoku, czekam we włoskiej klinice na pilną operację - napisała dziennikarka.
Aleksandra wykorzystała to przykre zdarzenie, żeby zaapelować do swoich obserwatorów, aby pamiętali o bezpieczeństwie na stoku. Dodała, że sama uwiecznia swoje zimowe wyjazdy, ale stara się to robić tak, by nikomu nie przeszkodzić. "Wszystkie zdjęcia, czy filmiki robione są w bezpieczny sposób. Z boku stoku, bez ludzi, bez ryzyka" - stwierdziła.
Zobacz również: Klaudia Halejcio wywołała "aferę samolotową". Dziecko ma zawsze pierwszeństwo?
Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz: "Miażdżył i łamał moją rękę"
Obecnie gwiazda "Dzień Dobry TVN" zaczyna powoli wracać do zdrowia. Przed nią jest jednak jeszcze długa droga. Na szczęście może liczyć na bliskich. Cztery dni po operacji wrzuciła kolejny post na Instagram. Wyznała w nim, że zmaga się z ogromnym bólem. Lekarze musieli wczepić jej aż dziewięć śrub, dzięki którym trzymają się kości prawego ramienia.
Dziś mija 4 doba od operacji i 4 najgorsza w moim życiu pod względem bólu, który w skali 1-10 oceniam na 15. Finalnie zamiast trzech blach mam dziewięć śrub i codziennie faszeruję się lekami przeciwbólowymi, żeby jakoś wytrzymać - napisała.
Dziennikarka ma problem z wykonywaniem prostych czynności i tylko leżenie nie sprawia jej bólu. Nie mogła sama jeść, wymyć się czy uczesać. Na szczęście może liczyć na pomoc męża oraz przyjaciół, co obecnie szczególnie docenia. Z każdym dniem uczy się czegoś na nowo. Jak napisała kilka dni temu - zęby myje już sama. Zaczęła również rehabilitacje.
W TVN ukazał się materiał, w którym opowiedziała o wypadku.
Miałam silne zderzenie ze snowboardzistą, który staranował mnie na stoku do tego stopnia, że zaczęliśmy razem przefikołkowywać w dół i z każdym tym obrotem w dół, on coraz bardziej miażdżył i łamał moją rękę, co finalnie skończyło się złamaniem z przemieszczeniem kości barkowej i wymagałam natychmiastowej operacji - wspominała.
Dodała, że na nartach jeździ już od 20 lat i wielokrotnie zdarzało jej się upadać. Sama też była świadkiem wielu wypadków. Jak stwierdziła - do tego nie musiało dojść. Gdy snowboardzista nie jechał z telefonem w ręku, mógłby wcześniej zwrócić uwagę na to, co dzieje się przed nim na stoku.
Ten pan ma teraz pamiątkę w postaci filmiku z wyjazdu, a ja mam pamiątkę w postaci dziewięciu śrub - podsumowała Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz.
Zobacz również: Ostatnie zdjęcia Anny Jantar. Powstały na krótko przed jej tragiczną śmiercią
