Beata Kozidrak do dziś mierzy się z konsekwencjami pijackiego rajdu, podczas którego miała aż 2 promile alkoholu we krwi. Artystka Bajmu usłyszała niedawno wyrok skazujący ją na karę grzywny w wysokości 50 tys. zł (200 stawek dziennych po 250 złotych), świadczenie pieniężne 20 tys. zł na rzecz funduszu postpenitencjarnego oraz 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Zadziwiające było natomiast uzasadnienie wyroku. Ze względu na fakt, że piosenkarka przyznała się do winy, prowadzi uregulowany tryb życia oraz "ma zasługi artystyczne" nie dostała kary pozbawienia wolności. Takie tłumaczenie nie spodobało się m.in. dziennikarzom stacji TVN, którzy w trakcie porannego przeglądu prasy zadrwili z decyzji wymiaru sprawiedliwości i samej Beaty Kozidrak. Do dyskusji włączyli się również prowadzący "Dzień Dobry TVN" Dorota Wellman i Marcin Prokop.
Dziennikarze DDTVN zadrwili z Beaty Kozidrak
Podczas czwartkowego (19.05) przeglądu prasy w studiu "Dzień Dobry TVN" wspomniano o Beacie Kozidrak i jej, zdaniem wielu, niesprawiedliwym wyroku. Dziennikarze publicznie zadrwili z łagodniejszej kary za pijacki rajd z powodu "dorobku artystycznego".
"No faktycznie, Kozidrak ma się czym pochwalić. Czy Chopin mógłby liczyć na podobnie łagodny wymiar kary, gdyby sobie popił? Czy w przypadku osób z dorobkiem, tego rodzaju ekscesy, jak jazda po pijanemu z dwoma promilami alkoholu we krwi, czy można to łagodnie traktować?" - pytała dokumentalistka Ewa Ewart przeglądając artykuł Rzeczpospolitej "Gdyby Chopin żył i jeździł".
Do dyskusji wtrącił się również Marcin Prokop, który zasugerował, że prawo powinno być równe dla wszystkich. Dorota Wellman zgodziła się z nim argumentując, że nie ma lepszych i gorszych i każdy powinien być traktowany przez prawo tak samo.
Zobacz galerię: Beata Kozidrak. Zgarnie milion