Urodzony w żydowskiej rodzinie z Krakowa Jerzy Hoffman (91) w 1940 roku został wywieziony na Syberię. Miał zaledwie osiem lat. Choć warunki do życia były niezwykle trudne, to tam po raz pierwszy zetknął się z sienkiewiczowską Trylogią. Jak sam wspominał, początkowo mógł przeczytać tylko „Pana Wołodyjowskiego” oraz „Potop”, które zrobiły na nim ogromne wrażenie. „Ogniem i mieczem” nie zostało jednak przepuszczone przez cenzurę. Właśnie dlatego z pierwszą częścią dzieła Sienkiewicza zapoznał się dopiero po powrocie do Polski w 1945 roku.
Trzy razy Olbrychski
Studia reżyserskie Hoffman ukończył we Wszechrosyjskim Państwowym Instytucie Kinematografii w Moskwie w '55. Na ostatnim roku, wspólnie z Edwardem Skórzewskim, zrealizowali film dokumentalny „Czy jesteś wśród nich?”, a następnie „Uwaga, chuligani!”. W 1964 roku obaj postanowili zrealizować pierwszy film fabularny „Prawo i pięść” na podstawie powieści Józefa Hena (100), do dzisiaj określany polskim westernem.
W końcu przyszedł czas na Trylogię. Jerzy Hoffman nie zrealizował jej chronologicznie. Nie była to jednak jego świadoma decyzja, lecz przede wszystkim okoliczności. Ze względu na antyukraińską wymowę „Ogniem i mieczem”, cenzura nie chciała dopuścić do jej adaptacji. Dlatego możliwe stało się przeniesienie tej opowieści na srebrny ekran dopiero w latach 90., a więc przeszło ćwierć wieku po premierze „Potopu”. I także w tym filmie, podobnie jak w dwóch pozostałych częściach Trylogii, zagrał Daniel Olbrychski (78). W „Ogniem i mieczem” zagrał Tuhaj-Beja - ojca Azji Tuhajbejowicza, w którego wcielił się w „Panu Wołodyjowskim”.
Strzał w dziesiątkę
W filmie nie zagrało jednak dwóch innych aktorów, na których Hoffmanowi zależało. Początkowo typowany do roli Bohuna, Bogusław Linda, zrezygnował z udziału w produkcji, ze względu na zdjęcia do „Pana Tadeusza” Andrzeja Wajdy. Cezarego Pazurę z kolei Hoffman chciał obsadzić jako Rzędziana. Aktor miał jednak zobowiązania w związku z serialem „13 posterunek” i nie był w stanie wziąć na siebie tak dużej roli. O ile tego drugiego łatwo zastąpił Wojciech Malajkat, o tyle długo trwały poszukiwania do roli kozackiego pułkownika. Ostatecznie zdecydowano się obsadzić rosyjskiego aktora – Aleksandra Domagarowa. I był to strzał w dziesiątkę.
Znacznie bardziej kontrowersyjny był wybór Izabelli Scorupco (53) na Helenę Kurcewiczówną. Choć aktorkę, po roli w „Golden Eye” u boku Pierce’a Brosnana, uważano za światową gwiazdę, to zarzucano jej, że nie spełnia warunków, by zagrać ukochaną Jana Skrzetuskiego. Była blondynką a nie brunetką, jak jej literacki pierwowzór. Hoffman nie przejmował się tymi zarzutami i ponownie udowodnił, że nie popełnia błędów obsadowych. Takich błędów nie popełnił także w swoich pozostałych decyzjach – późniejszego męża Kurcewiczówny zagrał Michał Żebrowski, amant kina lat 90. oraz wczesnych 2000, zaś Zagłobę sam Krzysztof Kowalewski. Ponadto na ekranie pojawia się czołówka polskiego aktorstwa, m.in.: Ewa Wiśniewska, Andrzej Seweryn i Gustaw Holoubek.
Początkowo planowano realizować „Ogniem i mieczem” w plenerach Ukrainy, lecz po wizji lokalnej reżyser zrezygnował z tego zamysłu. Ostatecznie całość kręcono w Polsce, m.in. w skansenie w Sierpcu, w Biskupinie oraz na poligonie w Biedrusku pod Poznaniem. Efekty specjalne do filmu zrealizowała firma odpowiedzialna m.in. za „Terminatora 2” oraz „Braveheart - Waleczne Serce”, a budżet wynosił 8 milionów dolarów. Według Hoffmana był i tak raczej skromny, gdyż w Stanach koszt produkcji wyniósłby 100 milionów. Obraz zdobył liczne nagrody w Polsce i zagranicą, lecz uznaniem międzynarodowym nie zdołał dorównać nominowanemu do Oscara „Potopowi”.
Marzy o wielkich produkcjach
Reżyser w marcu skończy 92 lata. Choć w niedawnych wywiadach opowiadał o tytułach, których realizacja wciąż mu się marzy, właśnie ze względu na wiek postanowił wycofać się z życia artystycznego przeszło dekadę temu. Na stałe mieszka ze swoją trzecią żoną, Jagodą Prądzyńską, w Sikorach Juskich na Mazurach. Choć wciąż stara się pozostać aktywnym, kilka lat temu zdradził, że po latach palenia papierosów ma chore płuca i nie może już żyć bez koncentratora tlenu.